Część druga. Dzień czwarty 21 lipiec 2020 Wtorek
Wtorek jest dniem kończącym nasz wyjazd. Rano wstajemy wyspani, powolutku zjadamy śniadanko czerpiąc radość z tego uroczego miejsca na biwakowanie.
Tego dnia od początku jechaliśmy na przemian raz leśnymi drogami raz polnymi. Jest piach jest szuter. Przyjemność z jazdy ogromna, od czasu do czasu muszę się zatrzymać gdyż tracę z widoku chłopaków w lusterkach.
Jadąc trafiamy na teren rozległych łąk wzdłuż kanałów Pilicy, kolejne miłe wrażenia. Dwukrotnie musimy się zatrzymać aby asekurować się w błotnistych przejazdach. Docieramy na stację benzynową,, tankujemy, przed nami ostatni odcinek do Przedborza. Kontynuujemy jazdę nadal w przyjemnym otoczeniu pól i lasów.
W pewnym momencie nagle w lesie, po lewej stronie dostrzegam jakby krzyże. Zatrzymuję się i zawracam. Jesteśmy w miejscu trzech cmentarzy: cholerycznego, powstańców styczniowych i z pierwszej wojny światowej. Informuje o tym tabliczka na drzewie i dwa symboliczne grobowce z pamiątkowymi tablicami. Mogił znajduje się w tym miejscu kilkanaście lub kilkadziesiąt. Najbardziej charakterystyczne są drewniane brzozowe krzyże. Usiedliśmy obok na nasypie, zadumani rozmawiamy o losach naszych przodków , losach naszych dziadków w czasie II wojny światowej. Rozmawiamy o tych którzy poświęcili życie abyśmy mogli cieszyć się wolnością. Miejsce to staje się jakby klamrą naszego wyjazdu. Gdy szukałem informacji o tym miejscu przeczytałem że „przypadkiem raczej tam nikt nie trafia”. My trafiliśmy. Były to cmentarze w lesie Kurzelówka niedaleko wsi Silnica.
Wyciszeni około godziny13tej docieramy do Przedborza, miejsca gdzie zaczął i kończy nasz wyjazd. Pytam się o chłopaków o krótkie podsumowanie wyjazdu, Dafik żartując po raz kolejny powtarza „Nie na taki rajd się zapisałem“. Henry natomiast szybko sprostował że właśnie na taki rajd się zapisał.
Tradycyjnie o tej porze zjadamy ostatni obiadek, raczymy się smakami polskiej kuchni w knajpce obok rynku. Spełnieni żegnamy się na rynku. Chłopaki kierują się wzdłuż Pilicy do Inowłodza, ja natomiast spokojnie docieram do domu w Osjakowie.
Tak kończy się wyjazd a właściwie dwa wyjazdy które dostarczyły naprawdę wiele ciekawych przygód i stały się źródłem wielu wspomnień które starałem się przybliżyć w mojej relacji.