Rumunia 2016 - I had a dream.. - czyli marzenia świeżaka!
: 24.08.2016, 13:58
Witajcie Kochani!
"Miałem marzenie.." - taki początek ma pewnie każda książka podróżnicza, relacja z wyprawy czy też odpowiedź na pytania: jak to się zaczęło, skąd pomysł itp.
Nie inaczej było w moim przypadku Od pierwszej chwili kiedy kupiłem TA z wypiekami na twarzy śledziłem forumowe relacje, opisy podróży, zdjęcia z wypraw poza Polskę. (szczególnie wyprawy Trojana i Trojana jr) I każdorazowo czytając, oglądając myślałem: jak ja bardzo chciałbym tam być i to zobaczyć! I tak nawijając kilometry w PL, w międzyczasie pół roku przykuty do łóżka ze łzami w oczach marzyłem o podróżach. Ale gdzie by tu się wybrać na pierwszą podróż poza PL? Jak to sam? Czy zdrowie pozwoli? Czy dam radę? do tego przecież nic nie wiem o mechanice... no i gdzie? Jak to gdzie? Rumunia!!! Zebranie się z wyjazdem zeszło trochę - o tym szerzej na końcu - w każdym razie finalnie: wymarzona trasa zaakceptowana, kompan jest, "błogosławieństwo" od rehabilitanta powiedzmy że też jest (bo oczywiście coś musi się zepsuć tuż przed), trampek przygotowany (dzięki szparag!), trochę drobnych nazbierane, żona ucałowana - a wiec podróż! witaj przygodo! hej ho!
Ps - od razu uprzedzam że będę wplatał w relację - notatki które zpisywałem na żywo.
"Miałem marzenie.." - taki początek ma pewnie każda książka podróżnicza, relacja z wyprawy czy też odpowiedź na pytania: jak to się zaczęło, skąd pomysł itp.
Nie inaczej było w moim przypadku Od pierwszej chwili kiedy kupiłem TA z wypiekami na twarzy śledziłem forumowe relacje, opisy podróży, zdjęcia z wypraw poza Polskę. (szczególnie wyprawy Trojana i Trojana jr) I każdorazowo czytając, oglądając myślałem: jak ja bardzo chciałbym tam być i to zobaczyć! I tak nawijając kilometry w PL, w międzyczasie pół roku przykuty do łóżka ze łzami w oczach marzyłem o podróżach. Ale gdzie by tu się wybrać na pierwszą podróż poza PL? Jak to sam? Czy zdrowie pozwoli? Czy dam radę? do tego przecież nic nie wiem o mechanice... no i gdzie? Jak to gdzie? Rumunia!!! Zebranie się z wyjazdem zeszło trochę - o tym szerzej na końcu - w każdym razie finalnie: wymarzona trasa zaakceptowana, kompan jest, "błogosławieństwo" od rehabilitanta powiedzmy że też jest (bo oczywiście coś musi się zepsuć tuż przed), trampek przygotowany (dzięki szparag!), trochę drobnych nazbierane, żona ucałowana - a wiec podróż! witaj przygodo! hej ho!
Ps - od razu uprzedzam że będę wplatał w relację - notatki które zpisywałem na żywo.