Takar2014
- Dłubacz
- rozmawiający z silnikiem
- Posty: 481
- Rejestracja: 08.11.2009, 18:33
- Mój motocykl: XL600V
- Kontakt:
Takar2014
Ekipa: next22, rafcco, sfędruś, siwy86, toper, wujas, henry, Dłubacz
Piątek:
Dzień wyjazdu. Celem na dziś są Huwniki. Ruszam skoro świt i dzięki temu mam czas na pokręcenie się przy wschodniej granicy. W okolicach Przemyśla docieram do Bolestraszyc, gdzie znajduje się arboretum. Symboliczny bilecik i już mogę cieszyć się okazami flory i fauny.
Po południu, jako pierwszy docieram do wujasa. Przesympatyczna rodzinka wita mnie bardzo serdecznie. Gospodarze przygotowują jedzenie a ich synek wypatruje kolejnych trampkowców.
Rozpoczynamy biesiadę a w między czasie docierają ostatni uczestnicy wyprawy.
sobota:
Po śniadaniu wspólne zdjęcie i rura! Ukraina tuż, tuż .
Za granicą tankujemy pod korki i chłodzimy się lodami.
Jedziemy na Iwano-Frankiwsk. Po kilkudziesięciu kilometrach zerkam w lusterko i widzę, że brakuje części grupy. Okazało się, że poluzowały się śruby w przednim zacisku w afryce Pawła. Szybka naprawa i ruszamy dalej.
Gdzieś w trasie.
Około szesnastej mijamy Kołomyję i docieramy na miejsce. No tak, ale czasu polskiego, zatem jesteśmy godzinę w plecy i nie będzie przez to zbyt dużo czasu na odpoczynek przed czekającym nas jeszcze dzisiaj rajdem terenowym. Ekipa z Ukrainy jest już w komplecie. Przywitania, żarty, rozbijanie namiotów. Organizatorzy instruują wszystkich o czekających zadaniach i niespodziankach terenu. Wgrywam tracka i jedziemy!
Jednym z pierwszych zadań było przekroczenie rzeki - brodem lub po wiszącej kładce. Wybrałem kładkę. Wąsko ale da radę. Po obu stronach stalowe liny zamiast poręczy i siatka asekuracyjna. Wjeżdżam powoli - jest dobrze! Zatem trochę szybciej, jeszcze szybciej...... nagle...o ja p.....e! Co się dzieje? Kładka faluje w poprzek powodując, że mimo kierownicy skręconej prosto motocykl wali ostro w lewo! Hamulce, siatka, uff... ach te częstotliwości rezonansowe... no to teraz znacznie wolniej... przejechałem!
Po chwili przejeżdża reszta kompanii. Po kilku minutach podjeżdżamy pod pierwszy punkt orientacyjny.
W dole Kołomyja.
Jedną z niespodzianek było samodzielne wyszukanie drogi przez las porastający okoliczne góry. Wąskie i kręte dróżki, śliski teren i stromizny nie ułatwiały zadania... ale przecież po to również tu przyjechaliśmy. W końcu spotykamy się przy kapliczce, będącej kolejnym punktem na naszej trasie.
Przeprawa przez las zajęła dużo czasu, więc skracamy trasę i kierujemy się do naszej bazy.
Wieczorną biesiadę urozmaicają strzały ze średniowiecznej armaty oraz pokaz tańca płonącymi - kaganki na łańcuchach - wykonanego przez jednego z uczestników rajdu. Coś pięknego! Żal kłaść się spać, ale zdrowy rozsądek zmusza mnie do trzech godzin snu.
niedziela:
06:00 - poranna mgła spowija namioty, co nieliczni zdążyli już wstać. Około ósmej mamy wyruszyć w drogę. Віталій, kucharz i uczestnik rajdu przygotowuje pyszne śniadanie. Po śniadaniu pakujemy zbędne rzeczy na busa, grupowe zdjęcie i rura!
Пнівський замок. Chwila na odpoczynek i pamiątkowe fotki.
Zajeżdżamy w końcu nad urokliwy, mały wodospad.
Stroma droga wspina się przez las. Grupa rozciąga się i każdy jedzie swoim tempem. Spotykamy się na górze. Widoki są wspaniałe!
Docieramy do kolejnych wodospadów, by następnie ruszyć korytem strumienia i rzeki! Rewelacja! Banany nie schodzą nam z twarzy.
Pod koniec trasy w korycie rzeki jednemu z kolegów urywa się linka sprzęgła. Na szczęście miałem zestaw naprawczy, więc po kilku minutach ruszyliśmy dalej.
Za jakiś czas dołączamy do głównej grupy, która zatrzymała się pod wioskowym sklepem, robimy zakupy i jedziemy do jednego z monastyrów.
Pomału trasa prowadzi nas do turbazy. W drodze czeka na nas bus, który nie jest w stanie podjechać pod miejsce noclegu. Kto chce bierze klamoty i obładowani ruszamy na ostatni dzisiejszy odcinek.
Dojazd do turbazy prowadzi po kamiennej drodze, która pnie się w górę kręcąc raz w lewo, raz w prawo. Po kilku kilometrach staje się jasne, że zwykłe osobówki nie mają szans podjechać w tym terenie - głębokie bruzdy, kamienie i stromizny - musi być ciekawie gdy leje kilka dni . Nasze motorki nie mają absolutnie żadnych problemów. Co chwilę przepuszczamy Ziły i jakieś mniejsze pojazdy zjeżdżające z góry. Na tym odcinku stanowią one główny trzon komunikacyjny.
Na górze okazuje się, że Paweł ma flaka z tyłu. Operacja przełożona zostaje do czasu rozkulbaczenia osiołków i rozlokowania ekipy w pokojach. Podczas wymiany dętki, jeden z ukraińskich kolegów demonstruje działanie zmyślnego przyrządu do wpychania zdjętej opony z powrotem na obręcz. Niestety, fotek nie zrobiłem. Po kolacji - mniam, mniam - część chłopaków planuje trasę powrotną do Polski. Cóż robić? Urlop się kończy.
Piątek:
Dzień wyjazdu. Celem na dziś są Huwniki. Ruszam skoro świt i dzięki temu mam czas na pokręcenie się przy wschodniej granicy. W okolicach Przemyśla docieram do Bolestraszyc, gdzie znajduje się arboretum. Symboliczny bilecik i już mogę cieszyć się okazami flory i fauny.
Po południu, jako pierwszy docieram do wujasa. Przesympatyczna rodzinka wita mnie bardzo serdecznie. Gospodarze przygotowują jedzenie a ich synek wypatruje kolejnych trampkowców.
Rozpoczynamy biesiadę a w między czasie docierają ostatni uczestnicy wyprawy.
sobota:
Po śniadaniu wspólne zdjęcie i rura! Ukraina tuż, tuż .
Za granicą tankujemy pod korki i chłodzimy się lodami.
Jedziemy na Iwano-Frankiwsk. Po kilkudziesięciu kilometrach zerkam w lusterko i widzę, że brakuje części grupy. Okazało się, że poluzowały się śruby w przednim zacisku w afryce Pawła. Szybka naprawa i ruszamy dalej.
Gdzieś w trasie.
Około szesnastej mijamy Kołomyję i docieramy na miejsce. No tak, ale czasu polskiego, zatem jesteśmy godzinę w plecy i nie będzie przez to zbyt dużo czasu na odpoczynek przed czekającym nas jeszcze dzisiaj rajdem terenowym. Ekipa z Ukrainy jest już w komplecie. Przywitania, żarty, rozbijanie namiotów. Organizatorzy instruują wszystkich o czekających zadaniach i niespodziankach terenu. Wgrywam tracka i jedziemy!
Jednym z pierwszych zadań było przekroczenie rzeki - brodem lub po wiszącej kładce. Wybrałem kładkę. Wąsko ale da radę. Po obu stronach stalowe liny zamiast poręczy i siatka asekuracyjna. Wjeżdżam powoli - jest dobrze! Zatem trochę szybciej, jeszcze szybciej...... nagle...o ja p.....e! Co się dzieje? Kładka faluje w poprzek powodując, że mimo kierownicy skręconej prosto motocykl wali ostro w lewo! Hamulce, siatka, uff... ach te częstotliwości rezonansowe... no to teraz znacznie wolniej... przejechałem!
Po chwili przejeżdża reszta kompanii. Po kilku minutach podjeżdżamy pod pierwszy punkt orientacyjny.
W dole Kołomyja.
Jedną z niespodzianek było samodzielne wyszukanie drogi przez las porastający okoliczne góry. Wąskie i kręte dróżki, śliski teren i stromizny nie ułatwiały zadania... ale przecież po to również tu przyjechaliśmy. W końcu spotykamy się przy kapliczce, będącej kolejnym punktem na naszej trasie.
Przeprawa przez las zajęła dużo czasu, więc skracamy trasę i kierujemy się do naszej bazy.
Wieczorną biesiadę urozmaicają strzały ze średniowiecznej armaty oraz pokaz tańca płonącymi - kaganki na łańcuchach - wykonanego przez jednego z uczestników rajdu. Coś pięknego! Żal kłaść się spać, ale zdrowy rozsądek zmusza mnie do trzech godzin snu.
niedziela:
06:00 - poranna mgła spowija namioty, co nieliczni zdążyli już wstać. Około ósmej mamy wyruszyć w drogę. Віталій, kucharz i uczestnik rajdu przygotowuje pyszne śniadanie. Po śniadaniu pakujemy zbędne rzeczy na busa, grupowe zdjęcie i rura!
Пнівський замок. Chwila na odpoczynek i pamiątkowe fotki.
Zajeżdżamy w końcu nad urokliwy, mały wodospad.
Stroma droga wspina się przez las. Grupa rozciąga się i każdy jedzie swoim tempem. Spotykamy się na górze. Widoki są wspaniałe!
Docieramy do kolejnych wodospadów, by następnie ruszyć korytem strumienia i rzeki! Rewelacja! Banany nie schodzą nam z twarzy.
Pod koniec trasy w korycie rzeki jednemu z kolegów urywa się linka sprzęgła. Na szczęście miałem zestaw naprawczy, więc po kilku minutach ruszyliśmy dalej.
Za jakiś czas dołączamy do głównej grupy, która zatrzymała się pod wioskowym sklepem, robimy zakupy i jedziemy do jednego z monastyrów.
Pomału trasa prowadzi nas do turbazy. W drodze czeka na nas bus, który nie jest w stanie podjechać pod miejsce noclegu. Kto chce bierze klamoty i obładowani ruszamy na ostatni dzisiejszy odcinek.
Dojazd do turbazy prowadzi po kamiennej drodze, która pnie się w górę kręcąc raz w lewo, raz w prawo. Po kilku kilometrach staje się jasne, że zwykłe osobówki nie mają szans podjechać w tym terenie - głębokie bruzdy, kamienie i stromizny - musi być ciekawie gdy leje kilka dni . Nasze motorki nie mają absolutnie żadnych problemów. Co chwilę przepuszczamy Ziły i jakieś mniejsze pojazdy zjeżdżające z góry. Na tym odcinku stanowią one główny trzon komunikacyjny.
Na górze okazuje się, że Paweł ma flaka z tyłu. Operacja przełożona zostaje do czasu rozkulbaczenia osiołków i rozlokowania ekipy w pokojach. Podczas wymiany dętki, jeden z ukraińskich kolegów demonstruje działanie zmyślnego przyrządu do wpychania zdjętej opony z powrotem na obręcz. Niestety, fotek nie zrobiłem. Po kolacji - mniam, mniam - część chłopaków planuje trasę powrotną do Polski. Cóż robić? Urlop się kończy.
- Dłubacz
- rozmawiający z silnikiem
- Posty: 481
- Rejestracja: 08.11.2009, 18:33
- Mój motocykl: XL600V
- Kontakt:
Re: Takar2014
poniedziałek:
Wczesnym rankiem żegnamy większość polskiej grupy. Zostałem ja, henry i wujas. Reszta uczestników jeszcze smacznie śpi.
Po śniadaniu trwają przygotowania do wyjazdu na szczyty. Jednym z piękniejszych miejsc na dzisiaj jest wysoko położone jezioro. Niestety, ze względu na konieczność wyruszenia w drogę powrotną nie dane nam będzie zobaczyć wszystkich miejsc miejsc zaplanowanych na dzisiaj . A jest co podziwiać !
Po kilkunastu kilometrach docieramy do jeziora. Ale pięknie ! Na zboczach pasą się owce i kozy, których pilnują przerośnięte białe pieski . Większość owiec ma na szyjach dzwoneczki, które pobrzękują nieustannie. Setki takich dzwoneczków dają obłędny, wręcz bajkowy efekt. Część ekipy zażywa chłodnej kąpieli w jeziorze.
Zachęceni widokami, wjeżdżamy na szczyty. Pogoda dopisuje, widoki powalają, fantastycznie!
Wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć . Zjeżdżamy ze szczytów do turbazy, zabieramy rzeczy i wracamy do asfaltu. Heniu ma wciąż rzeczy w busie na dole, więc jedziemy je odebrać. Żegnamy się serdecznie z ukraińskimi kolegami i z żalem obieramy kurs na zachód.
Podążamy wzdłuż granicy rumuńskiej, jemy obiad w barze na jednej z wiosek i kierujemy się razem na Libuchorę. Tam żegnam się z Heniem i Irkiem a sam zasuwam do Łodzi.
Chwila na liczby: 4,5 dnia, około 1900 km, 710 zł
Ukraina nigdy mnie nie rozczarowała. Tak było i tym razem:
- przyjaźnie nastawieni do turystów mieszkańcy,
- śliczne tereny, po których można bez przeszkód jeździć motocyklem,
- fenomenalna organizacja zlotu - Igor, dziękuję Tobie i Całej Ekipie za fantastyczną przygodę !
- przesympatyczni i uczynni koleżanki i koledzy .
- do tego pogoda jak marzenie
Jak zwykle najcenniejsze dla mnie są nowe znajomości. Pozdrawiam i dziękuję Wszystkich z którymi dane mi było spędzić te kilka dni. Do zobaczenia w przyszłym roku !
A tutaj macie moje zdjęcia
Wczesnym rankiem żegnamy większość polskiej grupy. Zostałem ja, henry i wujas. Reszta uczestników jeszcze smacznie śpi.
Po śniadaniu trwają przygotowania do wyjazdu na szczyty. Jednym z piękniejszych miejsc na dzisiaj jest wysoko położone jezioro. Niestety, ze względu na konieczność wyruszenia w drogę powrotną nie dane nam będzie zobaczyć wszystkich miejsc miejsc zaplanowanych na dzisiaj . A jest co podziwiać !
Po kilkunastu kilometrach docieramy do jeziora. Ale pięknie ! Na zboczach pasą się owce i kozy, których pilnują przerośnięte białe pieski . Większość owiec ma na szyjach dzwoneczki, które pobrzękują nieustannie. Setki takich dzwoneczków dają obłędny, wręcz bajkowy efekt. Część ekipy zażywa chłodnej kąpieli w jeziorze.
Zachęceni widokami, wjeżdżamy na szczyty. Pogoda dopisuje, widoki powalają, fantastycznie!
Wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć . Zjeżdżamy ze szczytów do turbazy, zabieramy rzeczy i wracamy do asfaltu. Heniu ma wciąż rzeczy w busie na dole, więc jedziemy je odebrać. Żegnamy się serdecznie z ukraińskimi kolegami i z żalem obieramy kurs na zachód.
Podążamy wzdłuż granicy rumuńskiej, jemy obiad w barze na jednej z wiosek i kierujemy się razem na Libuchorę. Tam żegnam się z Heniem i Irkiem a sam zasuwam do Łodzi.
Chwila na liczby: 4,5 dnia, około 1900 km, 710 zł
Ukraina nigdy mnie nie rozczarowała. Tak było i tym razem:
- przyjaźnie nastawieni do turystów mieszkańcy,
- śliczne tereny, po których można bez przeszkód jeździć motocyklem,
- fenomenalna organizacja zlotu - Igor, dziękuję Tobie i Całej Ekipie za fantastyczną przygodę !
- przesympatyczni i uczynni koleżanki i koledzy .
- do tego pogoda jak marzenie
Jak zwykle najcenniejsze dla mnie są nowe znajomości. Pozdrawiam i dziękuję Wszystkich z którymi dane mi było spędzić te kilka dni. Do zobaczenia w przyszłym roku !
A tutaj macie moje zdjęcia
- KJU
- rozmawiający z silnikiem
- Posty: 454
- Rejestracja: 10.04.2013, 09:51
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Słojczany
Re: Takar2014
Zdjęcie nr 70 nadaje się do kalendarza trampkowego.
Relacja super
I znajome twarze z MTR III
Pozdrawiam całą ekipę Takaru.
Relacja super
I znajome twarze z MTR III
Pozdrawiam całą ekipę Takaru.
życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiadomo co się trafi
http://zamiedzaidalej.blogspot.com/
http://zamiedzaidalej.blogspot.com/
Re: Takar2014
Wprawdzie, na zdjęciach Dłubacza jest chyba wszystko, ale może przynajmniej popatrzymy na to z innego ujęcia;
I reszta zdjęć;
https://picasaweb.google.com/1007524285 ... TaKar2014#
I reszta zdjęć;
https://picasaweb.google.com/1007524285 ... TaKar2014#
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- LUK76
- czyściciel nagaru
- Posty: 617
- Rejestracja: 13.04.2012, 19:14
- Mój motocykl: nie mam motocykla
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Odp: Takar2014
Super impreza, super relacja. Widoki malina. U nas takie jazdy trzeba by było "realizować" w Tatrach, relacja we wszystkich dziennikach gwarantowana:P
Wysłane z mojego LG-P760 przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego LG-P760 przy użyciu Tapatalka
- rafcco
- dwusuwowy rider
- Posty: 173
- Rejestracja: 18.04.2011, 20:58
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Działoszyn
- Kontakt:
Re: Takar2014
Stasiu, piękna relacja
Zdjęcia :
https://plus.google.com/photos/11562247 ... mKapl-_BGw
Filmy :
https://www.youtube.com/watch?v=cF_ZLb3 ... e=youtu.be
https://www.youtube.com/watch?v=b3ejWZs ... e=youtu.be
Zdjęcia :
https://plus.google.com/photos/11562247 ... mKapl-_BGw
Filmy :
https://www.youtube.com/watch?v=cF_ZLb3 ... e=youtu.be
https://www.youtube.com/watch?v=b3ejWZs ... e=youtu.be
No risk no fun
- Qter
- swobodny rider
- Posty: 3404
- Rejestracja: 12.05.2011, 12:07
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Reguły
- Kontakt:
Re: Takar2014
Gratuluje udanej wycieczki!
PZDR
Qter
PZDR
Qter
Geniusz tkwi w prostocie...
we don't cry very hard
we don't cry very hard
-
- pyrkający w orzeszku
- Posty: 248
- Rejestracja: 13.03.2011, 10:14
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Mszczonów
Re: Takar2014
Stasiu relacja i zdjęcia super . Z niecierpliwością czekam na twój film z całości.
Pozdrawiam wszystkich uczestników rajdu. Do następnego.
Rafał bardzo fajnie wyszło jako całość, no i muzyka .
Pozdrawiam wszystkich uczestników rajdu. Do następnego.
... ciszej jedziesz dalej zajedziesz....
Transalp XL600V "Babcia"....
Transalp XL600V "Babcia"....
-
- osiedlowy kaskader
- Posty: 127
- Rejestracja: 21.11.2011, 22:37
- Mój motocykl: XL700V
- Lokalizacja: w-wa (WW)
Re: Takar2014
ale zdjęcia .łał ale zielono jak bajka .
-
- przycierający rafki
- Posty: 1224
- Rejestracja: 24.08.2009, 15:35
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: POLICHNO
Re: Takar2014
Fajne relacje
Ja miałem najwięcej przygód :
1. na granicy sympatyczna pani poinformowała mnie że przegląd należy robić co roku . Wujas pomógł znaleźć stacje diagnostyczną
2. zgubiłem śrube mocującą zacisk lewy przód. Wujas znów poratował.
3. złapałem kapcia tył. Stasiu pomógł
4. z rozpędu mało brakło a bym pompe paliwa reperował Tomek i Rafał pomogli , ostudzili mój zapał
Było fajnie nawet deszcz był ok.
Te kilka moich fotek:
https://picasaweb.google.com/1051913094 ... redirect=1
Ja miałem najwięcej przygód :
1. na granicy sympatyczna pani poinformowała mnie że przegląd należy robić co roku . Wujas pomógł znaleźć stacje diagnostyczną
2. zgubiłem śrube mocującą zacisk lewy przód. Wujas znów poratował.
3. złapałem kapcia tył. Stasiu pomógł
4. z rozpędu mało brakło a bym pompe paliwa reperował Tomek i Rafał pomogli , ostudzili mój zapał
Było fajnie nawet deszcz był ok.
Te kilka moich fotek:
https://picasaweb.google.com/1051913094 ... redirect=1
Wszystko dobre ale Trampek najlepszy :)
-
- dwusuwowy rider
- Posty: 159
- Rejestracja: 22.09.2011, 20:57
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: P-ń / M-cz
Re: Takar2014
Musicie mnie tam kiedyś zabrać!
-
- naciągacz linek
- Posty: 63
- Rejestracja: 10.01.2011, 21:21
- Mój motocykl: inne endurowate moto
- Lokalizacja: wisła
Re: Takar2014
Gratuluję takiego wyjazdu
super zdjęcia i cała relacja
do zobaczania na trasie
super zdjęcia i cała relacja
do zobaczania na trasie
-
- naciągacz linek
- Posty: 72
- Rejestracja: 21.03.2013, 18:26
- Mój motocykl: mam inne moto...
- Lokalizacja: Nowy Dwór Mazowiecki
Re: Takar2014
Piękny wyjazd, za rok jadę z wami . A tak na marginesie, Henry czy masz jeszcze jakieś wolne miejsce na wrzesień 2014 do Libuchory?
Re: Takar2014
Chciałbym tylko dodać, że kolega Next, nie dosiadał motocykla marki Honda TransalpNext22 pisze:Fajne relacje
Ja miałem najwięcej przygód :
1. na granicy sympatyczna pani poinformowała mnie że przegląd należy robić co roku . Wujas pomógł znaleźć stacje diagnostyczną
2. zgubiłem śrube mocującą zacisk lewy przód. Wujas znów poratował.
3. złapałem kapcia tył. Stasiu pomógł
4. z rozpędu mało brakło a bym pompe paliwa reperował Tomek i Rafał pomogli , ostudzili mój zapał
Było fajnie nawet deszcz był ok.
Te kilka moich fotek:
https://picasaweb.google.com/1051913094 ... redirect=1
Wyjazd rzeczywiście piękny, a wrześniowa Libuchora ? tak, ale w 2015 roku Na 2014 mam komplet + trzech w rezerwie. Znając jednak życie, różnie może być, więc bez żadnych zobowiązań mogę Cię wpisać do rezerw i poczekamy na rozwój wypadków.janekndm pisze:Piękny wyjazd, za rok jadę z wami . A tak na marginesie, Henry czy masz jeszcze jakieś wolne miejsce na wrzesień 2014 do Libuchory?
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
- wujas
- rozmawiający z silnikiem
- Posty: 478
- Rejestracja: 01.08.2011, 23:51
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Przemyśl/Huwniki
Re: Takar2014
Po tak opisanej relacji już chyba nic nowego dodać się nie da. Stasiu
Kilka moich fotek:
Pozdrowienia dla całej ekipy
Kilka moich fotek:
Pozdrowienia dla całej ekipy
-
- naciągacz linek
- Posty: 72
- Rejestracja: 21.03.2013, 18:26
- Mój motocykl: mam inne moto...
- Lokalizacja: Nowy Dwór Mazowiecki
Re: Takar2014
Henry to wpisz mnie na czwartego rezerwowego na wrzesień 2014 i mam nadzieję, że na listę uczestników na wrzesień 2015. W razie czego poczekam, szczęśliwi czasu i browarów nie liczą
Re: Takar2014
dobra Janek, jesteś na dwóch listach
GMOLE DO XL 600 i XL 700 i Afryki ... robię
504894578
504894578
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości