Małe podsumowanie i przemyślenia....długo wzbraniałem się przed kupnem czegoś innego niż Trampek do szutrowania i wnioski mam następujące po wczorajszej jeździe moim ex-trampkiem w okolicach Chełma, niejako mogłem sobie przypomnieć jak się nim jeździło mając na uwadze doświadczenia z Tenerką.
1. Tenera 1VJ jest świetna do nauki jazdy po piachu, lekkim i średnim terenie. Nauczyłem się jeździć w miejscach gdzie trampkiem po prostu bałem się wjeżdżać. Jednocześnie duży baniak mimo że waży to może być pomocny w dalszej jeździe. Jednak po nauce na Tenerce i trampkiem zdecydowanie odważyłbym się na więcej tylko nieco wolniej.
2. Konstrukcja jest faktycznie prosto-prymitywna. Chłodzenie wiatrem, sam nie wiem ale mi się to średnio podoba - jeżdżąc w terenie nigdy nie wiem czy już jest przegrzana czy jeszcze nie...w wodnym Trampku było do oczywiste.
3. Singiel a V2 Hondy - dwa światy jednak. Silnik Trampka musi mieć ok. 4 tys obrotów żeby sprawnie jechać w lekkim terenie. Silnik Tenery - robiłem co mogłem ale nie udało mi się go zdławić, przygasić itp. Kultura pracy Trampka to wiadomo, u Tenery kultury pracy nie stwierdzono. Nic a nic
Nie jest to złe ale tylko w terenie, na czarnym nie mogę sie przyzwyczaić.
4. Osobiście na motocykl wyprawowy - chyba wolałbym Trampka z akcesoryjnym amortyzatorem tył (Wilbers) i przednim zawiasem motanym przynajmniej na afrykowy. Do góry przy moim wzroście max 2-3 cm a wtedy prześwit jeśli nie ma centralki bardzo przyzwoity (miałem tak zmotane w PD10 i nigdy niczym nie przyhaczyłem). Ładowność, stabilność komfort i asfaltowe dojazdówki - tu Trampek Tenerę pobije na 100%. Oczywiście w górzystym i trudniejszym terenie nawet zmotany trampek zawsze będzie sporo odstawał od fabrycznej Tenery. Ale ja w góry po terenie pewnie nie wpakowałbym się ani jednym ani drugim motocyklem bo mnie to jakoś nie kręci, wolę po górach chodzić.
Krótko mówiąc - Tenere 600 ma swoje niezaprzeczalne zalety, szczególnie przy większych ambicjach terenowych. Są solidne skoki zawieszeń i traktorowaty silnik. Jednak jazda po czarnym nią to raczej przykra sprawa (mówię z perspektywy człowieka który nigdy singlem wcześniej nie jeździł), trampek jest bardziej uniwersalny ale i znacznie cięższy. Trampkami przejechałem co najmniej kilkadziesiąt tys km w tym z 10% w terenie, Tenerką - z 800-900km w terenie 90-95%. Może jeszcze za mało.
Jak na razie - Tenere mam bo mam, początkowy zachwyt nad tym że wreszcie po jakimś terenie jeżdżę bez wielkiego stresu mija a i okolice do eksploracji mam już z grubsza rozpoznane... Jedyne co to fakt że są to już dość rzadko na drogach spotykane sprzęty. Może ją zostawię, może nie, zobaczymy
Pozdrawiam
zimny