Tradycyjna majówka...
-
- młody podróżnik
- Posty: 2269
- Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Kielce
Tradycyjna majówka...
Wszystko zaczęło się w zeszłym roku, kiedy to z Wojtkiem zostaliśmy ugoszczeni u Ostrego Rafała...i wtedy właśnie podjęliśmy wyzwanie rewanżu. Piszę "wyzwanie" bo gościna Ostrego był na najwyższym poziomie, o czym zresztą pisaliśmy.
Plan miał rok i zaczął się materializować gdzieś w okolicach stycznia/lutego, kiedy to "solidarnie" podjęliśmy decyzję, że następna Majówka u mirkoslawskiego, czyli mnie i się zaczęło - stres, nieprzespane noce...bo jak tu sprostać zadaniu? Jak podjąć w choć podobny sposób? Ech...w co ja się wkopałem...no ale słowo się rzekło i nie takie imprezy się kładło więc do dzieła - obmyśliłem szczegółowy plan a było to tak...
Zbiórka miała nastąpić w piątek o 15.00 u mnie w Kielcach, skąd mieliśmy się teleportować na "bazę" do Motkowic, gdzie na posiadłości mojej Ś.P. Babci mieliśmy rozbić namioty i później (czyli w sobotę) latać po okolicy na lekko...i się zaczęło - najpierw Wojtek dzwoni, że zatrzymały go super hiper ważne sprawy i że przyjedzie albo wieczorem albo rano...a później Ostry, że przybędzie na "bazę" bo go również zatrzymały hiper mega ważne sprawy No i co robić? Poleciałem sam Rozbiłem namiot, polatałem po okolicy sprawdzić jak teren (bo Ostry był na TKC 70 - czyli szosówkach), zrobiłem zakupy i czekałem...czekałem...2 piwo...czekałem...zdjęcie...3 piwo...zdjęcie...
Już byłem "lekko szczęśliwy" (bo czekałem od 15.00) gdy nagle 17.30 - słyszę "cuś jedzie" ale przejechało...szybko wypadam na drogę a tam Ostry już mnie minął! Ale JUŻ JEST (nie mówiłem, że zrobiłem plan zemsty no i "zakupy"? no to zrobiłem )
Ostry zapakował się wreszcie na bazie, szybki męski uścisk na misia i wygoniłem go do sklepu z misją "jajeczną", w której zresztą spisał się dzielnie...
około 18.30 zaczęliśmy zabawę - tzn. grylla z Ostrym przy Pani Żubrówce i browarach Rozmowa się kleiła wprost proporcjonalnie do znikających trunków ale nawet jak butelka była pełna, było o czym gadać Około 20.00, był lekki zmrok już i tylko na zachodnim horyzoncie łuna światła...pięknie, romantycznie...i nagle Ostry "zesztywniał", tzn. Jego wzrok utkwił właśnie w tym horyzoncie i skupił w jednym miejscu...i trwał tak na tyle długo, że zacząłem się zastanawiać i niepokoić...a nagle Ostry - "o qrwa - STRUŚ!!!" Ja patrzę i ...do wątku wrócę w dalszym ciągu opowieści bo tymczasem skończyła się "butelka" i szybka męska decyzja - idziemy do sklepu po nową I mój plan zaczął się krystalizować
Nie pamiętam drogi do namiotu ale pamiętam(y) wspólnie zbierając wspomnienia, że w sklepie była "miła Pani", spotkałem kolegę z dziecięcych lat i rozmawialiśmy z Wojtkiem, który miał dojechać jednak w sobotę rano...oj było pięknie choć chyba moja zemsta była zbyt surowa dla Rafała, którego "poranny widok" był lekko mówiąc "ciekawy"
W każdym razie w sobotę wstaliśmy zamiast 6.00 to o 8.30, o 9.00 przyjechał Wojtas i to co zobaczył...ale o tym napiszą Koledzy, krasząc fotkami relację bo na mnie w tym względzie nie można było za bardzo liczyć
Ja pomogę, wstawiając łącznik z "narady nad tobołkiem w łąkach"
Plan miał rok i zaczął się materializować gdzieś w okolicach stycznia/lutego, kiedy to "solidarnie" podjęliśmy decyzję, że następna Majówka u mirkoslawskiego, czyli mnie i się zaczęło - stres, nieprzespane noce...bo jak tu sprostać zadaniu? Jak podjąć w choć podobny sposób? Ech...w co ja się wkopałem...no ale słowo się rzekło i nie takie imprezy się kładło więc do dzieła - obmyśliłem szczegółowy plan a było to tak...
Zbiórka miała nastąpić w piątek o 15.00 u mnie w Kielcach, skąd mieliśmy się teleportować na "bazę" do Motkowic, gdzie na posiadłości mojej Ś.P. Babci mieliśmy rozbić namioty i później (czyli w sobotę) latać po okolicy na lekko...i się zaczęło - najpierw Wojtek dzwoni, że zatrzymały go super hiper ważne sprawy i że przyjedzie albo wieczorem albo rano...a później Ostry, że przybędzie na "bazę" bo go również zatrzymały hiper mega ważne sprawy No i co robić? Poleciałem sam Rozbiłem namiot, polatałem po okolicy sprawdzić jak teren (bo Ostry był na TKC 70 - czyli szosówkach), zrobiłem zakupy i czekałem...czekałem...2 piwo...czekałem...zdjęcie...3 piwo...zdjęcie...
Już byłem "lekko szczęśliwy" (bo czekałem od 15.00) gdy nagle 17.30 - słyszę "cuś jedzie" ale przejechało...szybko wypadam na drogę a tam Ostry już mnie minął! Ale JUŻ JEST (nie mówiłem, że zrobiłem plan zemsty no i "zakupy"? no to zrobiłem )
Ostry zapakował się wreszcie na bazie, szybki męski uścisk na misia i wygoniłem go do sklepu z misją "jajeczną", w której zresztą spisał się dzielnie...
około 18.30 zaczęliśmy zabawę - tzn. grylla z Ostrym przy Pani Żubrówce i browarach Rozmowa się kleiła wprost proporcjonalnie do znikających trunków ale nawet jak butelka była pełna, było o czym gadać Około 20.00, był lekki zmrok już i tylko na zachodnim horyzoncie łuna światła...pięknie, romantycznie...i nagle Ostry "zesztywniał", tzn. Jego wzrok utkwił właśnie w tym horyzoncie i skupił w jednym miejscu...i trwał tak na tyle długo, że zacząłem się zastanawiać i niepokoić...a nagle Ostry - "o qrwa - STRUŚ!!!" Ja patrzę i ...do wątku wrócę w dalszym ciągu opowieści bo tymczasem skończyła się "butelka" i szybka męska decyzja - idziemy do sklepu po nową I mój plan zaczął się krystalizować
Nie pamiętam drogi do namiotu ale pamiętam(y) wspólnie zbierając wspomnienia, że w sklepie była "miła Pani", spotkałem kolegę z dziecięcych lat i rozmawialiśmy z Wojtkiem, który miał dojechać jednak w sobotę rano...oj było pięknie choć chyba moja zemsta była zbyt surowa dla Rafała, którego "poranny widok" był lekko mówiąc "ciekawy"
W każdym razie w sobotę wstaliśmy zamiast 6.00 to o 8.30, o 9.00 przyjechał Wojtas i to co zobaczył...ale o tym napiszą Koledzy, krasząc fotkami relację bo na mnie w tym względzie nie można było za bardzo liczyć
Ja pomogę, wstawiając łącznik z "narady nad tobołkiem w łąkach"
- wojtekk
- oktany w żyłach
- Posty: 5559
- Rejestracja: 22.08.2009, 13:17
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Warszawa / Saska Kępa
Re: Tradycyjna majówka...
Plan był taki. Pobudka wcześnie z samego rana w sobotę. No to wziąłem to na poważnie, bo i kompani zacni i poważni. Z niejednego tłoka olej spijali, niejeden zawór miał przez nich przedmuch i wreszcie nie w mąkę pierdział - trza było wstać o 4:00 aby do chłopaków gonić. Postanowiwszy wykonałem. Po 5 byłem już na moto i gnałem tam gdzie piździ i mają posłów co wcześniej "skakali jak kangury". Mniej więcej co godzinę stawałem się zagrzać (temp ledwo pow 0, a ja twardo w lekkim spodzieniu i kurtałce zaklinając brak deszczu). Dojechałem równo o 9:00 (miałem być na 9:03) i…. wiedziałem, że za prędko to nie pojedziemy. Te oczy co strusia widziały woniały (słowo harcerza*!) męską wódką… O-ho! No to ja se namiot rozpiję… rozbiję…
* którym nigdy nie byłem
* którym nigdy nie byłem
Były: Transalp 600, Super Tenere XTZ 750, Suzuki DR 650 SE. Jest: PamEla Anderson St1300 PanEuropean
***
Enduro się kulom nie kłania.
***
Enduro się kulom nie kłania.
- ostry
- oktany w żyłach
- Posty: 3966
- Rejestracja: 12.06.2008, 21:52
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Kraśnik
- Kontakt:
Re: Tradycyjna majówka...
Mirkoslawski z organizacją spisał się na medal... bo spieprzyć tam się niczego nie dało . Było wszystko! Poczynając od świetnej, idelanej wręcz do takiej zabawy pogody, poprzez serwowane przez głównego łonanizatora tego majówkowego spotkania kawy, jajecznicy, fasolki, trunków , aż do towarzystwa ... że o strusiach i innych gadach nie wspomnę.
W piątkowy wieczór menu było dość skromne ale tego wieczora nie było najistotniejszym elementem spotkania.
W piątkowy wieczór menu było dość skromne ale tego wieczora nie było najistotniejszym elementem spotkania.
PD 06,RD 01,PD 06,PD 06,RD 04,PD 06,PD 10,RD 10,RD 13,PD 06,T7 ...
-
- młody podróżnik
- Posty: 2269
- Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Kielce
Re: Tradycyjna majówka...
Panowie Ostry i Wojtas - zdjęcia wrzucać proszę bo ja już nie mam
Sobota
Ja wstałem ciut wcześniej niż mój kompan od Pani Żubrówki...wstałem o 6.20 po czym położyłem się znowu, ażeby wstać o 8.00 i przygotować kawę dla siebie i śpiącej Królewny a Rafał, jak już wydobył się z namiotu wyglądał...no "świeżo"
Jako iż nie pije (Ostry) kawy, napił się mojej i już chyba pije (kawę) - w każdym bądź razie pił na majówce. Nic to - czytamy sms'a od Wojtka, będzie o 9.03. Ok - my siedzimy pod gankiem na ławeczce, pijemy kawę...ja coś próbuje zagadać ale Ostry raczej małomówny...odpowiada zdawkowo i nagle znowu Jego wzrok stężał, "stwardniał na ostro" - tym razem jednak nie na horyzoncie a na niebie, nad nami... i wreszcie przemówił: "o qrwa - to ten struś". ..nad nami leciał bocian...
Było łostro w piątek najwidoczniej, chyba nawet zaaaa...
O 9.00 przybył Wojtas i to co zobaczył a raczej KOGO i W JAKIEJ formie, poskutkowało dłuższą posiadówką, śniadaniem, pogaduszkami...zrobiłem jajecznicę w garnku (z cebulką, boczusiem na masełku) - oj jak dobrze taka smakuje w takim towarzystwie i w takich okolicznościach przyrody, oj jak dobrze Wiecie, o czym mówię? Ten smak na świeżym powietrzu jest zupełnie inny, bogatszy...
Około 12.00 byliśmy na motocyklach i pierwszy przystanek - "stacja paliw", gdzie oprócz tankowania Ostrego motóra, napiliśmy się czegoś tam (kawy, wody), zanabyliśmy prowiant i w drogę...starałem się prowadzić po znanych mi ścieżkach i tych mniej znanych, było i błoto, i woda, i góry, i piach...Panowie - FOTKI!
Nie obyło się też bez strat w sprzęcie - ale może o tym Wojtas coś napisze
Tego dnia byliśmy około 5-6 h na motocyklach i zrobiliśmy jakieś 52 km Tak, to nie pomyłka - 52 km przez taki czas No było momentami trudno - muszę przyznać ale Panowie radzili sobie wyśmienicie a szczególny szacunek dla Rafała, który latał z nami na szosówkach
Wieczór nastał znowu...tym razem z Wojtkiem na pokładzie. Była i Pani Żubrówka, i Panowie Kasztelani, i pogaduchy, i żarty...tylko strusi nie było...za to był zając na podwórku
Sobota
Ja wstałem ciut wcześniej niż mój kompan od Pani Żubrówki...wstałem o 6.20 po czym położyłem się znowu, ażeby wstać o 8.00 i przygotować kawę dla siebie i śpiącej Królewny a Rafał, jak już wydobył się z namiotu wyglądał...no "świeżo"
Jako iż nie pije (Ostry) kawy, napił się mojej i już chyba pije (kawę) - w każdym bądź razie pił na majówce. Nic to - czytamy sms'a od Wojtka, będzie o 9.03. Ok - my siedzimy pod gankiem na ławeczce, pijemy kawę...ja coś próbuje zagadać ale Ostry raczej małomówny...odpowiada zdawkowo i nagle znowu Jego wzrok stężał, "stwardniał na ostro" - tym razem jednak nie na horyzoncie a na niebie, nad nami... i wreszcie przemówił: "o qrwa - to ten struś". ..nad nami leciał bocian...
Było łostro w piątek najwidoczniej, chyba nawet zaaaa...
O 9.00 przybył Wojtas i to co zobaczył a raczej KOGO i W JAKIEJ formie, poskutkowało dłuższą posiadówką, śniadaniem, pogaduszkami...zrobiłem jajecznicę w garnku (z cebulką, boczusiem na masełku) - oj jak dobrze taka smakuje w takim towarzystwie i w takich okolicznościach przyrody, oj jak dobrze Wiecie, o czym mówię? Ten smak na świeżym powietrzu jest zupełnie inny, bogatszy...
Około 12.00 byliśmy na motocyklach i pierwszy przystanek - "stacja paliw", gdzie oprócz tankowania Ostrego motóra, napiliśmy się czegoś tam (kawy, wody), zanabyliśmy prowiant i w drogę...starałem się prowadzić po znanych mi ścieżkach i tych mniej znanych, było i błoto, i woda, i góry, i piach...Panowie - FOTKI!
Nie obyło się też bez strat w sprzęcie - ale może o tym Wojtas coś napisze
Tego dnia byliśmy około 5-6 h na motocyklach i zrobiliśmy jakieś 52 km Tak, to nie pomyłka - 52 km przez taki czas No było momentami trudno - muszę przyznać ale Panowie radzili sobie wyśmienicie a szczególny szacunek dla Rafała, który latał z nami na szosówkach
Wieczór nastał znowu...tym razem z Wojtkiem na pokładzie. Była i Pani Żubrówka, i Panowie Kasztelani, i pogaduchy, i żarty...tylko strusi nie było...za to był zając na podwórku
- wojtekk
- oktany w żyłach
- Posty: 5559
- Rejestracja: 22.08.2009, 13:17
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Warszawa / Saska Kępa
Re: Tradycyjna majówka...
Jak w przedszkolu:
podskoki:
I znów podskoki:
Taplanie się w błocie:
Widoczki i postoje, debaty nt. okoliczności przyrody i drogi na Ostrołękę:
Dostawca pizzy nie sprawdził się..
A mnie się przydarzyła pewna przygoda. Na moim doktoracie z tyłu widać pewien tobołek… Spragniony pół litra które w nim się znajdowało napiłem się… A mówią: piłeś - nie jedź. Pojechałem. Tobołka po chwili nie było… Wynik? Zbrukane barwy klubowe (spalony polar przeczołgany przez kałuże), przemielone rękawiczki zimowe Rukki… Bolało… A mówili mi przyjaciele: nie mieszaj wódki z kisielem…
podskoki:
I znów podskoki:
Taplanie się w błocie:
Widoczki i postoje, debaty nt. okoliczności przyrody i drogi na Ostrołękę:
Dostawca pizzy nie sprawdził się..
A mnie się przydarzyła pewna przygoda. Na moim doktoracie z tyłu widać pewien tobołek… Spragniony pół litra które w nim się znajdowało napiłem się… A mówią: piłeś - nie jedź. Pojechałem. Tobołka po chwili nie było… Wynik? Zbrukane barwy klubowe (spalony polar przeczołgany przez kałuże), przemielone rękawiczki zimowe Rukki… Bolało… A mówili mi przyjaciele: nie mieszaj wódki z kisielem…
Były: Transalp 600, Super Tenere XTZ 750, Suzuki DR 650 SE. Jest: PamEla Anderson St1300 PanEuropean
***
Enduro się kulom nie kłania.
***
Enduro się kulom nie kłania.
- ostry
- oktany w żyłach
- Posty: 3966
- Rejestracja: 12.06.2008, 21:52
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Kraśnik
- Kontakt:
Re: Tradycyjna majówka...
Tyle zostało z bluzy klubowej, z rękawiczek jeszcze mniej. Ale to już tradycja że Wojtek zawsze jakieś ofiary składa, na szczęście w postaci uszkodzonego sprzętu a nie ciała .
Faktycznie poranek sobotni wspominam średnio, bo było grubo poprzedniego wieczora, całe szczęście dojechał lekko zmrożony "kolega" i poprawił mi nastrój, a Miras kawą pobudził do życia. Niestety pierwsze kilometry i tak poświęciłem na zapoznanie się od nowa z maszyną, jakoś tak dziwnie się jechało . Tym bardziej że o mały włos ( a przynajmniej takie miałem wrażenie) nie zassał nas ten ruski pociąg towarowy, kiedy jechaliśmy z nim równolegle przez parę km jak Indianie na dzikim zachodzie . Dobrze że nie jechały nim zielone ludziki... On majestetycznie, równo, dostojnie. A my jak piłeczki w maszynie do losowania LOTTO.
Notoryczny brak czasu nie pozwolił mi ani na wymianę opon, ani na zrobienie kapcia w tylnej oponie. No może kapeć za dużo powiedziane ale ubywało powietrza i codziennie musiałem dopompowywać. Na szczęście jakos oponki dały radę na tych bagienkach i tylko 2 razy mnie zassało. Raz , bo zalało świece i zgasł w kałuży, drugi bo zawiesiłem się na silniku. Ale ogólnie nie było tragedii .
c.d.n.
PD 06,RD 01,PD 06,PD 06,RD 04,PD 06,PD 10,RD 10,RD 13,PD 06,T7 ...
- Artek
- swobodny rider
- Posty: 2515
- Rejestracja: 09.10.2011, 16:33
- Mój motocykl: Africa Twin
- Lokalizacja: ZMY
Re: Tradycyjna majówka...
Czytając tą relację wyłania się obraz przerażający.
Otóż dwóch innowierców na lekkich ęduro obutych w kostki postanowiło upokorzyć byłego już zacnego przedstawiciela administracyjnego tegoż szacownego forum. Zbrukano z błotem także klubowy polar z logo NASZEGO klubu. Kielecczok z krwi i kości wspominał już na początku o "zemście"... Nie pomogła pierwszego wieczoru dosypana do mocnego trunku zapewne pigułka gwałtu, ostry zwalczył ją swoim silnym organizmem zahartowanym na jedynie słusznym motocyklu: Honda Transalp. Niestety pojawiły się skutki uboczne w postaci halucynacji i omamów. Następnego dnia tegoż młodego rycerza przeczohrali po lokalnych bagnach i DAŁ RADĘ!!! Tak trzymać.
BTW. Ojciec mój koło Starachowic wychowany i nie opowiadał mi nic o tego typu tradycjach w tamtych rejonach.
Otóż dwóch innowierców na lekkich ęduro obutych w kostki postanowiło upokorzyć byłego już zacnego przedstawiciela administracyjnego tegoż szacownego forum. Zbrukano z błotem także klubowy polar z logo NASZEGO klubu. Kielecczok z krwi i kości wspominał już na początku o "zemście"... Nie pomogła pierwszego wieczoru dosypana do mocnego trunku zapewne pigułka gwałtu, ostry zwalczył ją swoim silnym organizmem zahartowanym na jedynie słusznym motocyklu: Honda Transalp. Niestety pojawiły się skutki uboczne w postaci halucynacji i omamów. Następnego dnia tegoż młodego rycerza przeczohrali po lokalnych bagnach i DAŁ RADĘ!!! Tak trzymać.
BTW. Ojciec mój koło Starachowic wychowany i nie opowiadał mi nic o tego typu tradycjach w tamtych rejonach.
Dominator.
- ostry
- oktany w żyłach
- Posty: 3966
- Rejestracja: 12.06.2008, 21:52
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Kraśnik
- Kontakt:
Re: Tradycyjna majówka...
Artek, coś jest na rzeczy .
Ogólnie rzecz biorąc, wychodziłem z założenia że skoro dziewczyny chcą na lżejszych "motocyklach" obutych w kostki gdzieś latać i mnie mnie przeczołgać, to ja na Trampku i na szosowych oponach też dam radę . Pewnie głupio im teraz przyznać że Trampek to jednak poczciwa maszyna jest . Niestety nie wyrobiłem się żeby zamontować mu gmole BARXON 'a bo fajna reklama by była , tym bardziej że nigdzie wbrew obawom nie leżałem. Na prawdę dla mnie Transalp czy to 600, 650 czy 700 jest na prawdę mega! Tłukę się nimi od prawie 10-ciu lat i nie chcę innego
Pobojowisko:'
Jeśli chcecie nigdy nie sprzedać swojego motocykla to wystarczy wrzucać takie fotki do neta
Ogólnie rzecz biorąc, wychodziłem z założenia że skoro dziewczyny chcą na lżejszych "motocyklach" obutych w kostki gdzieś latać i mnie mnie przeczołgać, to ja na Trampku i na szosowych oponach też dam radę . Pewnie głupio im teraz przyznać że Trampek to jednak poczciwa maszyna jest . Niestety nie wyrobiłem się żeby zamontować mu gmole BARXON 'a bo fajna reklama by była , tym bardziej że nigdzie wbrew obawom nie leżałem. Na prawdę dla mnie Transalp czy to 600, 650 czy 700 jest na prawdę mega! Tłukę się nimi od prawie 10-ciu lat i nie chcę innego
Pobojowisko:'
Jeśli chcecie nigdy nie sprzedać swojego motocykla to wystarczy wrzucać takie fotki do neta
PD 06,RD 01,PD 06,PD 06,RD 04,PD 06,PD 10,RD 10,RD 13,PD 06,T7 ...
- ostry
- oktany w żyłach
- Posty: 3966
- Rejestracja: 12.06.2008, 21:52
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Kraśnik
- Kontakt:
Re: Tradycyjna majówka...
kMiecio i Mr Glutek nie zrobili żadnych fotek jak 700-tka robi prawie pionowe podjazdy na dzikim torze crossowym .
PD 06,RD 01,PD 06,PD 06,RD 04,PD 06,PD 10,RD 10,RD 13,PD 06,T7 ...
- wojtekk
- oktany w żyłach
- Posty: 5559
- Rejestracja: 22.08.2009, 13:17
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Warszawa / Saska Kępa
Re: Tradycyjna majówka...
Normalnie nieostra baba… normalnie gada jak baba… Że nikt nie zrobił zdjęć na podjazdach. Pozwól, droga Pani, że odświeżę nieco pamięć (choć znając Baby to na pewno zaprzeczysz ). Biorę ja aparat ze słowami: idę zrobić zdjęcia, gdy będziesz podjeżdżał. Po 4 sekundach NieOstry już pojechał. Ledwo nogę zdążyłem wystawić
A'propos gmoli. Słyszałem, że Braxton robi świetne do 700 Sam Prezes jest żywą reklamą
Aha - co do Panienek… Znów nieco odświeżę - Droga Pani - pamięć. Wisisz na silniku w błocie. Zza zamkniętej szybki dociera ściszony głos. Głosik raptem. Stłumiony tym, że głowa zwieszona na piersi: "Koledzy… pomocy… Proszę… Panowie… bardzo… ładnie proszę" (tu złożenie rączek) "Apeluję! Nie zostawiajcie mnie…" [z kasku jak z pudła rezonansowego dobiega: "chlip. chlip"].
P.S. Ostry - szacun! Za letnie gumki nisko zawieszonym moto! Wymiatałeś!
P.S.2. Zagadka. Jaki jest synonim do "nieostry"?
A'propos gmoli. Słyszałem, że Braxton robi świetne do 700 Sam Prezes jest żywą reklamą
Aha - co do Panienek… Znów nieco odświeżę - Droga Pani - pamięć. Wisisz na silniku w błocie. Zza zamkniętej szybki dociera ściszony głos. Głosik raptem. Stłumiony tym, że głowa zwieszona na piersi: "Koledzy… pomocy… Proszę… Panowie… bardzo… ładnie proszę" (tu złożenie rączek) "Apeluję! Nie zostawiajcie mnie…" [z kasku jak z pudła rezonansowego dobiega: "chlip. chlip"].
P.S. Ostry - szacun! Za letnie gumki nisko zawieszonym moto! Wymiatałeś!
P.S.2. Zagadka. Jaki jest synonim do "nieostry"?
Były: Transalp 600, Super Tenere XTZ 750, Suzuki DR 650 SE. Jest: PamEla Anderson St1300 PanEuropean
***
Enduro się kulom nie kłania.
***
Enduro się kulom nie kłania.
- ostry
- oktany w żyłach
- Posty: 3966
- Rejestracja: 12.06.2008, 21:52
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Kraśnik
- Kontakt:
Re: Tradycyjna majówka...
Jeżdżenie po bagnach wciąga . Bez Waszej pomocy wessało by mnie razem z moto. Mnie jak mnie ale motocykla szkoda .
Na zlot już w końcu ubiorę te rurki na 700-tkę. Gdybym się wywracał częściej to pewnie już bym je miał na moto.
Ale jak wpadliście na "rozmytego" to do tej pory nie mam pojęcia. To było wtedy gdy poszedłem z czołówką szukać zająca? A przynajmniej Mirek twierdził że to był zając, a może ten zając jak w MISIU na drzewo spie***lił ?
Barxon Wojtku, B A R X O N ! Nie Toni Braxton. Wiem że wzdychałeś do niej na przełomie lat 80-90' ale ona nawet nie tańczyła na rurze a co dopiero jej do gmoliwojtekk pisze:A'propos gmoli. Słyszałem, że Braxton robi świetne do 700 Sam Prezes jest żywą reklamą
Na zlot już w końcu ubiorę te rurki na 700-tkę. Gdybym się wywracał częściej to pewnie już bym je miał na moto.
Ale jak wpadliście na "rozmytego" to do tej pory nie mam pojęcia. To było wtedy gdy poszedłem z czołówką szukać zająca? A przynajmniej Mirek twierdził że to był zając, a może ten zając jak w MISIU na drzewo spie***lił ?
PD 06,RD 01,PD 06,PD 06,RD 04,PD 06,PD 10,RD 10,RD 13,PD 06,T7 ...
- ostry
- oktany w żyłach
- Posty: 3966
- Rejestracja: 12.06.2008, 21:52
- Mój motocykl: nie mam już TA
- Lokalizacja: Kraśnik
- Kontakt:
Re: Tradycyjna majówka...
To jeszcze kilka fotek ku pamięci.
Sobotni poranek... hmmm, a może niedzielny?
Powrót do domu...
Były też laski
Sobotni poranek... hmmm, a może niedzielny?
Powrót do domu...
Były też laski
PD 06,RD 01,PD 06,PD 06,RD 04,PD 06,PD 10,RD 10,RD 13,PD 06,T7 ...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości