Litwa, Łotwa, Estonia, czyli do dwóch razy sztuka
- Reindeer
- wypruwacz wydechów
- Posty: 1139
- Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)
Litwa, Łotwa, Estonia, czyli do dwóch razy sztuka
Pomysł odwiedzenia Estonii, a po drodze Łotwy z Litwą zrodził się jeszcze rok temu. Niestety w pierwszym podejściu udało się odwiedzić tylko ostatni z tych krajów, bo do dalszej jazdy zniechęciła mnie pogoda i awaria GPSu. Ostatecznie wyszedł wyjazd pod tytułem Gdziekolwiek i postanowienie by za rok spróbować ponownie. I tak się stało. Poniżej parę zdjęć, a pierwsza część relacji u mnie: https://trampkiem.wordpress.com/2015/08 ... onia-cz-1/ Miłej lektury
- falco
- oktany w żyłach
- Posty: 5544
- Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
- Mój motocykl: nie mam motocykla
- Lokalizacja: K-J
Re: Litwa, Łotwa, Estonia, czyli do dwóch razy sztuka
Gdzie to znalazłeś?
Zrobiliśmy podobne ujęcie... Jeśli dobrze pamiętam, to był bardzo fajny odcinek drogi.
- Reindeer
- wypruwacz wydechów
- Posty: 1139
- Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)
Re: Litwa, Łotwa, Estonia, czyli do dwóch razy sztuka
@Falco, przecież w relacji było, że te ruiny przylegają do muzeum w Tartu. Nie wiem jak w Waszym wypadku, ale mi ten wiatrak objawił się w okolicy Parku Lahemaa.
- Kurczax
- zgłębiacz wskaźników
- Posty: 36
- Rejestracja: 07.05.2013, 15:49
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Włocławek
Re: Litwa, Łotwa, Estonia, czyli do dwóch razy sztuka
Faktycznie te ruiny w Tartu pominęlismy , ale to przez chu*owa pogodę
Z to jedliśmy tam całkiem smaczny omlet w dobrej cenie
Z to jedliśmy tam całkiem smaczny omlet w dobrej cenie
"Bez młota to nie robota"
- Reindeer
- wypruwacz wydechów
- Posty: 1139
- Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)
Re: Litwa, Łotwa, Estonia, czyli do dwóch razy sztuka
Trochę to trwało, ale powstała w końcu trzecia, a zarazem ostatnia, część relacji: https://trampkiem.wordpress.com/2015/09 ... onia-cz-3/
- MotoMarcin
- dwusuwowy rider
- Posty: 177
- Rejestracja: 08.10.2014, 19:28
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: Litwa, Łotwa, Estonia, czyli do dwóch razy sztuka
Super relacja A lama z Leninem robi robotę
Pozdro
Pozdro
"Nie cel jest ważny, lecz DROGA własnie..."
Mój kanał na YT : https://www.youtube.com/channel/UCU8Wuw ... RUIARE7RLg
Mój kanał na YT : https://www.youtube.com/channel/UCU8Wuw ... RUIARE7RLg
- Reindeer
- wypruwacz wydechów
- Posty: 1139
- Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)
Re: Litwa, Łotwa, Estonia, czyli do dwóch razy sztuka
DziękiMłodszy pisze:Super relacja A lama z Leninem robi robotę
Pozdro
- falco
- oktany w żyłach
- Posty: 5544
- Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
- Mój motocykl: nie mam motocykla
- Lokalizacja: K-J
Re: Litwa, Łotwa, Estonia, czyli do dwóch razy sztuka
Relacji powiadasz...Reindeer pisze:@Falco, przecież w relacji było, że te ruiny przylegają do muzeum w Tartu.
Fajnie jest oglądać (niby) te same miejsca a jak się okazuje, każdy wynalazł coś nowego, innego...
P.S. Fakt, że przez uparty jak kozioł deszcz musieliśmy odpuścić kilka fajnych miejsc, cóż... może, kiedyś, znów...
- Reindeer
- wypruwacz wydechów
- Posty: 1139
- Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)
Re: Litwa, Łotwa, Estonia, czyli do dwóch razy sztuka
Relacji powiadam. Oprócz zdjęć, powyżej można znaleźć linki do pierwszej, drugiej i trzeciej części relacji. Wizyta w Tartu jest opisana w części drugiej.falco pisze:Relacji powiadasz...Reindeer pisze:@Falco, przecież w relacji było, że te ruiny przylegają do muzeum w Tartu.
Fajnie jest oglądać (niby) te same miejsca a jak się okazuje, każdy wynalazł coś nowego, innego...
P.S. Fakt, że przez uparty jak kozioł deszcz musieliśmy odpuścić kilka fajnych miejsc, cóż... może, kiedyś, znów...
Reindeer pisze:Część druga:
https://trampkiem.wordpress.com/2015/08 ... onia-cz-2/
- falco
- oktany w żyłach
- Posty: 5544
- Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
- Mój motocykl: nie mam motocykla
- Lokalizacja: K-J
Re: Litwa, Łotwa, Estonia, czyli do dwóch razy sztuka
Wiem, wiem, to był żarcik sytuacyjny...Reindeer pisze:Relacji powiadam. Oprócz zdjęć, powyżej można znaleźć linki...
- Reindeer
- wypruwacz wydechów
- Posty: 1139
- Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)
Re: Litwa, Łotwa, Estonia, czyli do dwóch razy sztuka
Chyba że takfalco pisze:Wiem, wiem, to był żarcik sytuacyjny...Reindeer pisze:Relacji powiadam. Oprócz zdjęć, powyżej można znaleźć linki...
- Reindeer
- wypruwacz wydechów
- Posty: 1139
- Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)
Re: Litwa, Łotwa, Estonia, czyli do dwóch razy sztuka
Post Scriptum.
Poprzednim razem wróciłem z Litwy z butelką nalewki miodowej Suktinis. Zła nie była, ale w tym roku postanowiłem poszukać czegoś lepszego. W efekcie w Druskiennikach w markecie znalazłem "Biciu Pikio Trauktine", czyli litewską nalewkę miodowo-kawową o mocy 35%. Polecam!
Poprzednim razem wróciłem z Litwy z butelką nalewki miodowej Suktinis. Zła nie była, ale w tym roku postanowiłem poszukać czegoś lepszego. W efekcie w Druskiennikach w markecie znalazłem "Biciu Pikio Trauktine", czyli litewską nalewkę miodowo-kawową o mocy 35%. Polecam!
- Reindeer
- wypruwacz wydechów
- Posty: 1139
- Rejestracja: 11.11.2011, 16:48
- Mój motocykl: XL600V
- Lokalizacja: Wrocław (czasem Krosno)
Pribaltika 2016
Wstęp
Gdy w zeszłym roku wróciłem z trasy Litwa - Łotwa - Estonia, czułem pewien niedosyt. Kiedy później okazało się, że pewne miejsca ominąłem (czasem nie wiedząc w ogóle o ich istnieniu) postanowiłem ponownie pojechać w tamte strony. Tak by zobaczyć coś nowego, lub przypomnieć sobie miejsca które spodobały mi się rok wcześniej.
Łącznie wyszło 5050 km. , z czego ponad 1500 kilometrów przypadło na odcinek Wrocław - Półkoty - Wrocław oraz wypad z Półkot do Białegostoku. Pogoda raczej dopisała, choć częściej przydawała się koszulka termoaktywna, niż krótki rękaw. Nie obyło się bez deszczu, ale nie było go tyle by zepsuć wyjazd.
Trasa wyglądała następująco: Wrocław - Warszawa - Białystok - Półkoty - Troki - Wilno - Zasarai - Daugavpils - Stamerienas - Voru - Tartu - jezioro Pskowskie - Johvi - Talinn - Amari - wyspy Muhu i Saaremaa - Tuhala - Talinn - Parnu - Mazsalaca - Ryga - Jelgava - Las Pokani - Kolka - Ventspils - Sabile - Kuldiga - Telsiai - Salantai - Kłajpeda - Nida - Kłajpeda - Kowno - Półkoty - Warszawa - Wrocław
Paliwo było droższe o ok. 40 groszy od polskiego. W Estoniii żywność była wyraźnie droższa. Na Łotwie zakupy robiłem na bazarze i wychodziło podobnie. Litwa również wychodziła drożej, ale nie w takim stopniu jak Estonia. Ogólnie żywiłem się częściowo zapasami z kraju, częściowo tym co kupiłem na miejscu, a parę razy zdarzyło się zjeść coś w restauracji.
Z języków przydał się zarówno angielski jak i rosyjski. By uniknąć ewentualnych zgrzytów, na wstępie pytałem "Russkij? English?" i potem już jakoś szło. Choć na przykład w Trokach, zarówno w restauracji, jak i na przydomowym parkingu, dało się spokojnie dogadać po polsku.
Co do obiegowej opinii o niechęci Litwinów do Polaków, to jakoś nie mogę się z nią zgodzić. Byłem na Litwie czterokrotnie, z czego trzy razy na dłużej niż jeden dzień. Nie spotkało mnie nic złego, a za to było parę pozytywnych sytuacji. Choćby i rozmowa z litewskim rowerzystą, konsekwentnie dążących do objechania Litwy dookoła. Rozmowy prowadzonej po rosyjsku, bo taki język zaproponował mój rozmówca.
Jeśli chodzi o stan dróg to najlepiej wypadają estońskie. Na drugim miejscu są litewskie, a na końcu Łotwa. W tej ostatniej nawet "żółte" drogi (oznaczone literą "P") mogą być szutrowe, a nie trafienie na ruch wahadłowy graniczy z cudem. Poza terenem zabudowanym jechałem z prędkością 90-100 km/h i najczęściej odpowiadało to prędkości z jaką poruszali się inni kierowcy.
Tyle w temacie wstępu. Powoli się biorę za właściwą relację.
cdn.
Gdy w zeszłym roku wróciłem z trasy Litwa - Łotwa - Estonia, czułem pewien niedosyt. Kiedy później okazało się, że pewne miejsca ominąłem (czasem nie wiedząc w ogóle o ich istnieniu) postanowiłem ponownie pojechać w tamte strony. Tak by zobaczyć coś nowego, lub przypomnieć sobie miejsca które spodobały mi się rok wcześniej.
Łącznie wyszło 5050 km. , z czego ponad 1500 kilometrów przypadło na odcinek Wrocław - Półkoty - Wrocław oraz wypad z Półkot do Białegostoku. Pogoda raczej dopisała, choć częściej przydawała się koszulka termoaktywna, niż krótki rękaw. Nie obyło się bez deszczu, ale nie było go tyle by zepsuć wyjazd.
Trasa wyglądała następująco: Wrocław - Warszawa - Białystok - Półkoty - Troki - Wilno - Zasarai - Daugavpils - Stamerienas - Voru - Tartu - jezioro Pskowskie - Johvi - Talinn - Amari - wyspy Muhu i Saaremaa - Tuhala - Talinn - Parnu - Mazsalaca - Ryga - Jelgava - Las Pokani - Kolka - Ventspils - Sabile - Kuldiga - Telsiai - Salantai - Kłajpeda - Nida - Kłajpeda - Kowno - Półkoty - Warszawa - Wrocław
Paliwo było droższe o ok. 40 groszy od polskiego. W Estoniii żywność była wyraźnie droższa. Na Łotwie zakupy robiłem na bazarze i wychodziło podobnie. Litwa również wychodziła drożej, ale nie w takim stopniu jak Estonia. Ogólnie żywiłem się częściowo zapasami z kraju, częściowo tym co kupiłem na miejscu, a parę razy zdarzyło się zjeść coś w restauracji.
Z języków przydał się zarówno angielski jak i rosyjski. By uniknąć ewentualnych zgrzytów, na wstępie pytałem "Russkij? English?" i potem już jakoś szło. Choć na przykład w Trokach, zarówno w restauracji, jak i na przydomowym parkingu, dało się spokojnie dogadać po polsku.
Co do obiegowej opinii o niechęci Litwinów do Polaków, to jakoś nie mogę się z nią zgodzić. Byłem na Litwie czterokrotnie, z czego trzy razy na dłużej niż jeden dzień. Nie spotkało mnie nic złego, a za to było parę pozytywnych sytuacji. Choćby i rozmowa z litewskim rowerzystą, konsekwentnie dążących do objechania Litwy dookoła. Rozmowy prowadzonej po rosyjsku, bo taki język zaproponował mój rozmówca.
Jeśli chodzi o stan dróg to najlepiej wypadają estońskie. Na drugim miejscu są litewskie, a na końcu Łotwa. W tej ostatniej nawet "żółte" drogi (oznaczone literą "P") mogą być szutrowe, a nie trafienie na ruch wahadłowy graniczy z cudem. Poza terenem zabudowanym jechałem z prędkością 90-100 km/h i najczęściej odpowiadało to prędkości z jaką poruszali się inni kierowcy.
Tyle w temacie wstępu. Powoli się biorę za właściwą relację.
cdn.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Ahrefs [Bot], Google [Bot] i 0 gości