Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy :)

Krótsze lub dłuższe wyjazdy.
mirkoslawski
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2269
Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Kielce

Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy :)

Post autor: mirkoslawski »

Tytuł ma znaczenie a hasło "...później się zobaczy!" było naszym przewodnikiem (tuż po GPS'ach, które czasem wymiękały) :smile:

Jak zapewne wiecie (Ci, co czytali :tongue: ), Janek Kryśkę w krzaki zaciągnął ale...zmoczył się lekko i dzieci nie będzie :smile:

Nadszedł jednak dzień, a był to 27 czerwca, kiedy do drzwi zapukał ponownie - tym razem "spacer" był dłuższy, bo trwał do 5-go lipca a co się działo...to nawet największym fizjonomom się nie śniło :lol: Przygody i przeżycia opiszemy z Wojtkiem, dzień po dniu, ze wszystkimi pikantnymi szczegółami - ale zaczniemy od czegoś innego...

Zanim zaczniemy opisywać i dzielić się z Wami tym, co widzieliśmy i przeżyliśmy, mam dla Was rolę do odegrania w tej historii:

Poniżej wkleję parę zdjęć z naszego wyjazdu i jeden filmik a Wy zacznijcie tę historię...zaczniecie, jeśli zgadniecie, gdzie (w jakim państwie/państwach) się odbyła nasza przygoda :wink:

Obrazek

Tak - to MY :lol:

Obrazek

Obrazek

Kryśka upaprała kiecke :grin:

Obrazek

Takie "autostrady" ciągnęły się wiele (kilkadziesiąt) kilometrów bez asfaltów.

http://youtu.be/-8QjbrOvYBg

Były też takie drogi przez las...asfalt wąski ale gładki jak szkło i tak kilometrami a widoki...ech - tylko YT niestety jakość ściął i nie wiem dlaczego :swieczki:
Awatar użytkownika
falco
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5544
Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
Mój motocykl: nie mam motocykla
Lokalizacja: K-J

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: falco »

Pierwsza fotka na Podlasiu przy zejściu do Bugu zaraz przy granicy z BY.
https://picasaweb.google.com/MaciejFalk ... 9746076834

Pomnik ruskich stawiam, że to już BY a dalej, dalej, Sam gadaj, ale jestem na 99,9%, że to lasy BY, choć filmu nie obejrzałem (nie da się). :(
Pozdr! falco
...nie ma boga i Motóra...


Czas Diabła... oto Łezka...
mirkoslawski
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2269
Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Kielce

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: mirkoslawski »

falco pisze:Pierwsza fotka na Podlasiu przy zejściu do Bugu zaraz przy granicy z BY.
https://picasaweb.google.com/MaciejFalk ... 9746076834

Pomnik ruskich stawiam, że to już BY a dalej, dalej, Sam gadaj, ale jestem na 99,9%, że to lasy BY, choć filmu nie obejrzałem (nie da się). :(
Pierwszą fotkę rozpykałeś :thumbsup: filmik dzisiaj jakby trochę lepiej pokazuje to, co chciałem pokazać :wink: gramy dalej :grin:
Awatar użytkownika
falco
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5544
Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
Mój motocykl: nie mam motocykla
Lokalizacja: K-J

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: falco »

Podobnych pomników na BY (a także o wieeele okazalszych i zawsze zadbanych) jest w pytę, jeśli to nie BY, to nie wiem.
Film mnie męczy :lol: ustępuje pola innym graczom, ale strzelę jeszcze raz... polskie pogranicze z Litwą, kierunek Su-Au.
Jeśli pudło, to trudno, 1 na 3 mi wystarczy. :wink:
Pozdr! falco
...nie ma boga i Motóra...


Czas Diabła... oto Łezka...
Awatar użytkownika
wojtekk
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5547
Rejestracja: 22.08.2009, 13:17
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Warszawa / Saska Kępa

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: wojtekk »

W tym rejonie naszym rekordem przelotu (nie kręcąc się w kółko a jadąc na azymut w jednym li tylko kierunku) było przelecenie 40 km lokalnymi autostradami zanim dotknęliśmy asfaltu.


Lokalne (dłuuuuugie) offy:
tu nam powiedzieli, że to główniejsza droga między wioskami :)
lokalna droga off.jpg
A tu miała być lokalna, lekko boczna droga:
off-bagno.jpg
Czynne mosty kolejowe w "doskonałym stanie":
most.jpg
Miejsca kultu religijnego:
cerkiew.jpg
nagrobek.jpg
Porzucone miejsca z długą historią:
kaplica.jpg
Lokalne główne drogi c.d. po remoncie (co wskazuje stan znaków)
główna droga w polu.jpg
Jeden z najcudowniejszych noclegów z nadchodzącą burzą:
nad rzeka nocleg.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Były: Transalp 600, Super Tenere XTZ 750, Suzuki DR 650 SE. Jest: PamEla Anderson St1300 PanEuropean
***
Enduro się kulom nie kłania.
mirkoslawski
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2269
Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Kielce

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: mirkoslawski »

Dzień I (właściwie noc pierwsza)

Planowaliśmy jakiś czas wyjazd na motocyklach gdzieś na „dziko”. Myśleliśmy o Ukrainie, Białorusi, Karpatach, Rumunii… Pierwsze dwa kraje odpadły z racji zawirowań politycznych. Nie żebyśmy się bali - ale napięta sytuacja w rejonie i ewentualnie podejrzliwe podejście służb mogłoby nam spowolnić jazdę. A miała być poza asfaltem, często blisko niezaludnionych rejonów - a więc i granic. Białoruś odpadła z racji na przerzucenie wojsk Rosji w odpowiedzi na przerzucanie do Polski sił NATO i USA (tak wiemy, że USA należy do NATO). Karpaty i Rumunia - kurczę daleko. Szkoda czasu na lecenie asfaltem tak długo. No i szkoda kostek.

…ale Polska ma tyle do zaoferowania, że uznaliśmy ją za adekwatny cel. Założenia były mało skomplikowane; mieliśmy spać w namiotach, gotować co kupimy na miejscu i unikać asfaltu podczas podróży wschodnią częścią kraju. A przede wszystkim sprawdzić dupogodziny na moto. Ile jesteśmy w stanie sensownie spędzić na moto (kiedy jeszcze jest przyjemność). Miało być bez niepotrzebnej napinki i nie pokonane kilometry miały być celem, a „motogodziny”... Dlaczego dupo/moto godziny a nie kilometry? Z prostej przyczyny: były odcinki, które 20 metrów pokonywaliśmy w godzinę. I nie chcieliśmy się spieszyć - a jak wyszło?

Pięknie! (z naszego punktu widzenia)

Chyba zaczyna być tradycją, ze Jan się spóźnia na kolejny turnus z Krystyną. Jak zwykle szczytuje na początku, czyli rusza w szczycie. Przeprowadzony został test na pomocność motocyklistów - na trasie brakło mi paliwa, motocykl zepchnięty na pas awaryjny, zrzucenie kurtki etc i... większość motocyklistów mnie pozdrawiała. Kilku nie. Żaden się nie zatrzymał. Chwila modlitwy nad aku (moto stało długo), przekręcenie kranika i kręcenie rozrusznikiem... Ufff. Odpalił Szczytowanie nie wypuszcza go z Wawy (al. Krakowska) a Radom przypomina o przemyśle ciężkim. Przejazd zajmuje niewiele mniej czasu niż dojazd do niego (Radomia). Do połączenia dochodzi z czterdziesto minutowym opóźnieniem (około 17.40). Szybki obiad i lecimy dalej.

Nocleg zaplanowany w Motkowicach. Jedziemy wzdłuż Nidy, do znanej mi miejscówki, nieopodal mostu kolei wąskotorowej, na dzisiaj atrakcji turystycznej*.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Zakupiony prowiant przyrządzamy na ognisku - kiełbasa w usta, gorące (ziemniaki) w ręce i jest dobrze :) komary też mają ucztę – jest ich trylion (wiem, bo liczyłem). Do kiełbaski i ziemniaków z ogniska najlepszy jest Kasztelan/Żywiec i wódeczka – każdy to wie, my również :P.

Obrazek :grin:
Obrazek




Jako iż nie wziąłem kieliszków i myślałem, że nie wziąłem szklanki (jak się okazało, miałem wszystko, co trzeba) – technologia adventure – rally i jest naczynie na wodę ognistą 

Obrazek



Budzik nastawiony na 6.00 (później ta godzina drastycznie się zmienia ;).

Przejechaliśmy niewiele (późny start około 18.20 z Kielc) – 40 km. Nocleg blisko miejsca gdzie Janek zalał pałę. Nęci by raz jeszcze spróbować i pokonać zdzirę-kałużę 














• Źródło: http://www.expres-ponidzie.k-ow.net/
„Z dawnej, ponad 340-kilometrowej sieci Jędrzejowskiej Kolei Dojazdowej, która to sięgała aż po Tarnobrzeg, Szczucin, Miechów/Charsznicę i Kocmyrzów, do dnia dzisiejszego ostało się ledwie 104 kilometry szlaku. Odcinek aktualnie eksploatowany przez Świętokrzyską Kolejkę Dojazdową liczy niecałe 29,5 km. Niewielką jego długość wynagradza jednak niepowtarzalny i urozmaicony przebieg, urzekająca okolica, duże nasycenie miejsc szczególnych zarówno pod względem historycznym jak i przyrodniczo - krajoznawczym. Dodatkowo miłośnicy jędrzejowskiej wąskotorówki od lat czynią starania o ponowne przywrócenie ruchu na odcinku Umianowice - Chmielnik dla lekkich pojazdów drezynowych. Tym samym będzie możliwość przejażdżki zarówno wzdłuż, jak i wszerz unikalnej, śródlądowej delty rzeki Nidy. Zapraszam na krótką, wirtualną przejażdżkę, która i tak nie jest w stanie oddać rzeczywistości - to trzeba po prostu zobaczyć!”
Fizolof
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 358
Rejestracja: 25.06.2013, 22:39
Mój motocykl: XL600V

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: Fizolof »

Też kiedyś piłem z takiego adv kubeczka. Trzeba uważać, żeby nie skończyć jak Joker

Obrazek
Awatar użytkownika
Chili
szorujący kolanami
szorujący kolanami
Posty: 1649
Rejestracja: 12.10.2010, 18:45
Mój motocykl: mam inne moto...
Lokalizacja: Warszawa

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: Chili »

Wojtek i jego "skórzane lajkry"... Widok, po którym życie już nie jest takie samo :D
T.A.Suka rządzi! (cyt.falco)

jeśli czegoś nie wolno, ale bardzo się chce... to można ;)
mirkoslawski
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2269
Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Kielce

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: mirkoslawski »

Dzień II.

Pobudkę zafundowała nam temperatura - nad Nidą było nad ranem 4 stopnie :ysz: (Tak pokazywał mój zegarek :grin: ) Wstaliśmy o 6.00 i zaczęliśmy od kawki i omawiania planu dalszej jazdy. Ten (plan) w sumie nie był dość skomplikowany - mieliśmy dzisiaj dolecieć na szybko do Medyki i już później realizować założenia taktyczne, czyli jazda na północ jak najbardziej dzikimi terenami...To "planowanie przy kawie" wraz z pakowaniem zajęło nam stanowczo za długo - startujemy około 8.00. Na razie nie mogę się przyzwyczaić do jazdy Kryśką z kuframi, z których każdy waży po około 17 kg, + namiot, mata samopompująca i śpiwór, no i rolbag zamiast centralnego kufra. Nie jest fajnie ani na asfalcie (choć za nami na razie tylko dojazd do pierwszego noclegowiska, czyli około 40 km z czego jakieś 3 km poza asfaltem) ani na szutrach/piaskach.

Zapewne rodzi się w Was pytanie, po co tak jechać objuczonym i pchać się w teren? Już odpowiadam - chcieliśmy przetestować parę rozwiązań i potrenować jazdy motocyklami, które ważą ponad 250 kg :wink: I warto było się pomęczyć bo parę istotnych obserwacji poczyniłem co do jazdy z kuframi lekkim/ciężkim offem, szutrami no i asfaltami...ale szczegóły później.

Około 14.00 docieramy do Medyki. Po drodze nic się nie działo, bo darliśmy asfaltami więc nie będę Was zanudzał :grin: Na granicy postanawiamy zjeść ostatni posiłek (ostatni nie robiony przez nas :wink: ) i zatrzymujemy się pod barem przy przejściu granicznym. Zanim zamawiamy papu, dochodzimy do wniosku, że trzeba się "zameldować" u pograniczników, że jedziemy wzdłuż granicy. Czytałem jakąś relację z takiej jazdy i pamiętam, że autor opisywał, iż warto zgłosić pogranicznikom, co zresztą potwierdzam - WARTO :thumbsup:
Zamawiamy żeberka a ja pytam Pani z Baru, czy trzeba zgłaszać, jak się będzie jechało przy granicy na co Pani z Baru odparła "eee - a po co""...no więc dzwonimy (bo nam się iść nie chciało 400 metrów :lol: ) do Posterunku Straży Granicznej w Medyce. Poniżej mój dialog z Panem Pogranicznikiem (mniej więcej)

(ja) Dzien dobry. Bedziemy jechać przy granicy. Czy mamy to zgłosić?
(Pan Pog.) Yyyy nie...chyba nie. A jak i czym jedziecie?
(ja) dwa motocykle i chcemy jechać jak najbliżej granicy na północ, może do Suwałk...
(Pan.Pog.) Crossowe?
(ja) Nie - takie obładowane turystyczne ( :grin: )
(Pan Pog.) aaa - to nie, nie trzeba. albo poproszę numery rejestracyjne, to was zapiszę i zgłoszę dalej do chłopaków.
(ja) :ysz: oczywiście (tu podaję numery)
(Pan Pog.) Jak będziecie jechać, nie wjeżdżajcie na naszą drogę pograniczników i nie zbliżajcie się do słupków granicznych na mniej niż 15 metrów, ok?
(ja) oczywiście. Do widzenia i dziękuję.

Wojtek to słyszał...i pyta mnie co to za droga, ta "pograniczników"? Jakoś oznaczona? A ja "matoł" zapomniałem spytać :haha: ale kij tam - damy radę :thumbsup: Jedziemy a później się zobaczy :smile:

Postanawiamy, że dzisiaj już robimy zakupy w pobliskiej Biedronce i szukamy noclegu. Czekając na Wojtka, który dzielnie zmagał się z zakupami, pilnowałem przybytku przed Barem i przez 30 minut dwukrotnie byłem nagabywany, ażeby kupić "cigarety"...ale jak spytałem, czy Camele mają, to jakoś tak się dziwnie patrzyły :niewiem:

No i dobra, zapakowaliśmy zakupy i swoje pupska na konie i wio, ku przygodzie.

Po 30 km asfaltu zjeżdżamy na szukanie "ostoi" wśród łąk i lasów. Na GPS'ie znajdujemy niewielką rzeczkę i tam szukamy miejsca. Idzie nam średnio, bo albo mokro albo nierówno albo krzaki takie, że trzeba by najpierw karczować...trudno - rozbijamy się koło mostu, jakieś 400 metrów od wsi Stubno. Wszystko pięknie...ale jakoś tak blisko wsi...ech - nie tak to sobie wyobrażałem ale już późno i nie mamy wyjścia. Na szczęście mamy coś "na pocieszenie" :grin:

Obrazek
Obrazek

W sumie okolica niczego sobie :wink:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jak się rozbiliśmy, nawiązaliśmy kolejną "przyjaźń" (i jak się później okazało, było mnóstwo ciekawych "przyjaźni" po drodze :thumbsup: ). Gospodarz, który był właścicielem okolicznych włości, nie dość, że pozwolił nam się rozbić to jeszcze się o nas troszczył! Ostrzegł nas, że mają kłopty z dzikami i dlatego dwa psy od niego są na noc w łąkach no i o 4.00 rano możemy zostać stratowani :omg: ...przez krowy :grin: :lol:

Ale my "twardziele" - krów się nie boimy a z dzikami się psy rozprawią (na wszelki wypadek buty i skarpetki z dnia dzisiejszego pozostawiłem w strategicznych miejscach wokół namiotu :grin: )

Robimy jeszcze serwis - u mnie poluzował się przewód od gniazda zapalniczki i "wylata" co chwile na stykach a Wojtas zmienia bezpiecznik, bo bez świateł leciał.

Dzisiaj przejechaliśmy jakieś 300 km z czego około 30 - 40 km lekkim offem.
Awatar użytkownika
Bugi
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3271
Rejestracja: 27.06.2009, 09:23
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Kraków

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: Bugi »

dawajcie dalej opis wyprawy :thumbsup:
Pozdrawiam
Bugi
jak cos działa, nie ruszaj bo spier...
był.. Pomarańczowy dzik :)
http://www.youtube.com/user/bugi275
mirkoslawski
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2269
Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Kielce

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: mirkoslawski »

Bugi pisze:dawajcie dalej opis wyprawy :thumbsup:
A już myślałem, że piszę to dla siebie :lol: :thumbsup: Sezon ogórkowy, Wojtas na wyjeździe a to On był "nadwornym fotografem i kronikarzem", ja zarobiony na maksa...a i ponagleń do pisania "wgrom" więc idzie jak idzie :wink:

Ale może żeby zaciekawić...w następnych odcinkach będzie o napadzie, o próbie podpalenia wraz z wybuchem benzyny, jak spaliłem kurtkę w ostojach puszczańskich, o tym jak dobrze mają zwierzęta w niektórych lecznicach, o tym jak to załamał się pode mną pomost i jak to "wbiliśmy się" w nieswoją imprezkę :grin: i wiele (chyba) innych... ale cierpliwości, bo trochę z tym zejdzie :mouthshut:
Awatar użytkownika
Leo
szorujący kolanami
szorujący kolanami
Posty: 1815
Rejestracja: 27.09.2011, 16:15
Mój motocykl: Africa Twin
Lokalizacja: Warszawa

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: Leo »

Mirko nie wygłupiaj się z tym schodzeniem się tylko siadaj i pisz nooo! :D
Serwus... Jestem nerwus :D

http://www.onetemuwinne.wordpress.com

Był Trampek 600 i KTM LC4 640 ADV, jest Afryka RD07a
mirkoslawski
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2269
Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Kielce

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: mirkoslawski »

Leo pisze:Mirko nie wygłupiaj się z tym schodzeniem się tylko siadaj i pisz nooo! :D
Zrobię co mogię :grin:
Awatar użytkownika
Chili
szorujący kolanami
szorujący kolanami
Posty: 1649
Rejestracja: 12.10.2010, 18:45
Mój motocykl: mam inne moto...
Lokalizacja: Warszawa

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: Chili »

No to rób, napięcie już wystarczająco wzrosło!
T.A.Suka rządzi! (cyt.falco)

jeśli czegoś nie wolno, ale bardzo się chce... to można ;)
mygosia
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 13
Rejestracja: 21.07.2013, 18:24
Mój motocykl: inne endurowate moto

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: mygosia »

Czekamy!
:)
mirkoslawski
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2269
Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Kielce

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: mirkoslawski »

Ooo - Mygosia! :smile: cześć :grin: ja czekałem/czekam na Waszą relację :wink:

Chilijka - cierpliwości, przyjdzie czas na odcinek Tobie dedykowany :mouthshut: :grin:

Czekam na powrót Wojtka bo teraz On ma pisać (tak się umówiliśmy) a wraca w sobote :wink:
Awatar użytkownika
wilczek
szorujący kolanami
szorujący kolanami
Posty: 1831
Rejestracja: 05.03.2012, 13:45
Mój motocykl: inne endurowate moto

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: wilczek »

Leniu... Pisz... :tongue: a nie zasłaniaj się Wojtkiem :whip: :lol:
Awatar użytkownika
falco
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5544
Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
Mój motocykl: nie mam motocykla
Lokalizacja: K-J

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: falco »

2 (starych) facetów taplających się w błocie i co tu oglądać...? :cool:
Pozdr! falco
...nie ma boga i Motóra...


Czas Diabła... oto Łezka...
Awatar użytkownika
Chili
szorujący kolanami
szorujący kolanami
Posty: 1649
Rejestracja: 12.10.2010, 18:45
Mój motocykl: mam inne moto...
Lokalizacja: Warszawa

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: Chili »

Miruś, odcinek speszli for mi? :wub: Już Ci wybaczyłam nawet, że mnie z domu wyrzuciłeś :lol: Ale dawać mje tu relację, co się działo w tzw. międzyczasie!
falco pisze:2 (starych) facetów taplających się w błocie i co tu oglądać...? :cool:
Hmmmm... Mirko z Wojtusiem? To ja się mogę poświęcić i popaczać na to taplanie :cool:
Ostatnio zmieniony 23.07.2014, 14:31 przez Chili, łącznie zmieniany 1 raz.
T.A.Suka rządzi! (cyt.falco)

jeśli czegoś nie wolno, ale bardzo się chce... to można ;)
mirkoslawski
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2269
Rejestracja: 28.08.2009, 11:16
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Kielce

Re: Najpierw wschód, później północ, a później...się zobaczy

Post autor: mirkoslawski »

Dzień III

Wstaliśmy przed pędzącymi krowami - ja dźwignąłem się o 4.00 a Wojtas, Księciunio, przed 5.00 na gotową kawkę :wink: Właściciel włości chyba chciał nas jak najlepiej ugościć, bo wielkie, straszne stado muciek dobiegło do nas około 5.30 a my już praktycznie byliśmy spakowani. Wtedy też zobaczyłem te dwie "bestie", które miały nas chronić przed dzikami - jedna od razu się na mnie rzuciła i o mały włos nie zalizała na śmierć - to nowa taktyka walki :lol:
To trzeci dzień, kiedy gotujemy na mojej kuchence gazowej za 130 zeta a Wojtka Multifuel leży nieużywany, bo się podobno "za długo rozkłada" :lol: (temat z kuchenkami jeszcze się rozwinie).

Około 6.00 jesteśmy gotowi do drogi - dzisiaj zaczynamy to, co tygryski lubią najbardziej - jedziemy na "dziko" wzdłuż granicy, szukamy bocznych dróg/dróżek/szlaków, byle na północ. Zanim jednak przygodę czas rozpocząć, zaliczamy stację benzynową na hmmhmm... "toaletę" i tankowanie. Na stacji doświadczamy po raz drugi bezinteresownej życzliwości od nieznanych ludzi (jak się okazuje, nie ostatni raz)...a wyglądało to tak: najpierw na "koronacje" poszedł Wojtas, ja pilnowałem dobytku, później zmiana - ale jakież było moje zdziwienie, gdy wychodząc widzę Wojtasa gadającego z jakimś gościem (koło 50 lat miał jegomość) jak starzy kumple...więc podchodzę a Panowie gadają o crossach i lataniu (gość aktywnie śmiga po okolicy) ale za moimi plecami przejeżdża Porshe Cayene, wysiada wielki facet i podchodzi do nas...i od razu jesteśmy kolegami :ok: nie dość, że powiedział nam, gdzie szukać trasek fajnych (sam bawi się w offroad 4x4) to jeszcze dał mapę i "poczucie nietykalności" - a jak się okazało, to mój krajan - Scyzur :ok:

Na stację podjeżdżają też Policjanci na quadach ale są zdecydowanie mniej "koleżeńscy", nawet w porównaniu z "pogranicznikami" :wink:

Z mapą, nowymi znajomościami i zarysowanym kierunkiem lecimy według wskazówek na Horyniec a później na Hrebenne, aby się odmeldować. Pierwsze, co znajdujemy gdzieś w lesie, to stary cmentarz ukraiński...robi wrażenie (ja mam mało fotek bo Wojtas pstrykał :sad: )

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jedziemy dalej. Wojtkowi co chwila pada GPS więc praktycznie ja na szpicy ciągle...jedzie mi się nieszczególnie - jedziemy głównie szutrami i polnymi drogami ale waga motocykla i upał dają się we znaki...ale jakie widoki - miodzio! no i im więcej kilometrów nawinięte, tym jakoś łatwiej mi kontrolować mastodonta...ale też im więcej kilometrów, tym coraz trudniej - naszym oczom ukazał się podjazd (oczywiście w polach). Nic w tym nadzwyczajnego gdyby nie to, że ma jakieś 2 km długości i zaschnięte na skałę koleiny...i niby też w tym nic trudnego gdyby nie to, że pas, po którym można jechać aby nie wpaść w koleinę ma może 30 cm szerokości no i oczywiście nie jest w linii prostej :lol: umęczyliśmy się okrutnie, bo koleiny były tak twarde, że jak się w nie wpadło, trzeba było na listonosza jechać do najbliższego "wypłaszczenia". No ale nic - widzimy las na szczycie podjazdu a więc cień i pewnie mniej kolein :ok: No ale nie ma lekko - wjazd do lasu to oczywiście koleiny ale już głębsze, z wodą i gliną...no nic - zdejmuje kufry i jadę. Okazuje się, że tylko tak groźnie wygląda - Wojtas nawet sakw nie zdejmuje. Jesteśmy w lesie :thumbsup: Jedziemy...4 km przez las zajmuje nam ponad godzinę - błoto, rozlewiska, koleiny, jary - padamy na ryj od jazdy i gorąca.
Ale jaka nagroda - później jakieś 20 km szutrówki i przez te 20 km nie spotkaliśmy NIKOGO! a jakie widoki :wub:

Około 13.00 docieramy do małej miejscowości i postanawiamy zjeść "drugie śniadanie", jemy na schodach, gdzie najpierw dochodzi do nas "człowiek z rowerem", który każde zdanie rozpoczyna od "Jak ja to mówię..." - a gada z nami jakieś 10 minut więc sobie wyobraźcie :grin: Później Pani nagabuje Wojtasa o 2 zeta "na piwo" a mnie następny autohton opowiada, jak to na zabawach lał zomowców i że siedział już w czterech więzieniach (miał koło 60 lat) - ale sympatycznie i bez agresji :thumbsup:

Jedziemy dalej, meldujemy się u pograniczników (WARTO!) w Hrebennem i dalej na północ poza asfaltami...dużo kluczymy bo jak się okazuje, GPS czasem się mylą i nie widzą dróg, które są albo widzą takie, których nie ma :grin: Generalnie jest fajnie - ale jesteśmy już mocno zmęczeni a dodatkowo trafiamy na około 20 km odcinek szutrów a właściwie "czołgowiska" łatanego gruzem, cegłami, starym, asfaltem. Przez te 20 km nie sadzamy dupska nawet - cały czas na stojąco. Stajemy - zapada decyzja - szukamy noclegu a więc wody;) jest Bug to i nocleg - jedziemy do mieściny Kryłów zrobić zaopatrzenie na kolację i jak to przez całą drogę ma miejsce, pod sklepem "zaczepiają" nas quadowcy i pokazują miejscówkę nad Bugiem "bez komarów". Korzystamy...

Jak się okazuje - była to pułapka :egh: blisko mostu granicznego, blisko mieściny...w krzakach nad Bugiem zostaliśmy napadnięci!

1000000000 napastników w postaci komarów i bąków końskich nie dało nam żyć do samego zmroku! Na szczęście mieliśmy zapas detergentów, przeżyliśmy a rano...

Ale to w następnym odcinku :wink:


Przejechaliśmy około 250 km, z czego 200 km poza asfaltami. Jeszcze nie widać było pierwszych tarć między mną a Wojtkiem...ale te były :mouthshut: W każdym razie na razie szczęśliwie, bez awarii i większych strat jedziemy a dalej się zobaczy :smile:
Ostatnio zmieniony 24.07.2014, 07:00 przez mirkoslawski, łącznie zmieniany 2 razy.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość