Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
czarekszo
zgłębiacz wskaźników
zgłębiacz wskaźników
Posty: 47
Rejestracja: 23.07.2015, 15:09
Mój motocykl: XL650V

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: czarekszo »

Jedna z najfajniejszych relacji jakie czytałem :thumbsup: Dziękuję.
Awatar użytkownika
Hawk1985
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 825
Rejestracja: 21.09.2015, 10:31
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Jaworzno

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: Hawk1985 »

Przyjemnie się czytało, jeszcze przyjemniej oglądało.
Brawo dla dzielnych Orlic :D

wytapatalkowano
Jawa 20 -> ... -> KSL 125 -> XL650V -> DL650 -> XF650 -> DL650 -> Fuoco 500 -> F650+VX800 -> DL650+F650
Awatar użytkownika
coreball
miejski lanser
miejski lanser
Posty: 374
Rejestracja: 04.03.2012, 10:59
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Koziegłowy

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: coreball »

Dzięki, fajnie się czytało.
Awatar użytkownika
Doodek
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 853
Rejestracja: 06.12.2013, 16:26
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: Doodek »

Niestety to jeszcze nie koniec ;)

www.dwakolkaispolka.pl
Awatar użytkownika
Doodek
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 853
Rejestracja: 06.12.2013, 16:26
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: Doodek »

Himalaje 2016 - Dzień 14 - Orlice wylatują
16 sierpnia 2016 - wtorek
17 sierpnia 2016 - środa


Nikomu się nie chce wyjeżdżać, ale niestety trzeba wracać do rzeczywistości. Niektóre Orlice jeszcze zostają dzień czy dwa, Ola czeka na "drugi turnus" - Orliczki - dziewczyny nieco młodsze motocyklowym stażem, które wrócą Enfieldami do Manali. Ruszamy na lotnisko w Leh. Nie jest to takie proste, bo zanim wjedziemy na jego teren, kierowcy muszą uzyskać pozwolenie od mundurowych. W końcu jesteśmy na miejscu i zaczyna się zabawa...

Na lotnisko wchodzi się rożnymi wejściami, odpowiadającymi gate'om. Są chyba trzy. Do jednego jest wieeelka kolejka. Do drugiego nikt nie stoi. Gdzieś dalej znowu stoją jacyś ludzie. Wejścia nie są opisane i nie ma na nich informacji "za czym ta kolejka stoi". Jest kilka skupisk plastikowych krzesełek, połączonych ze sobą - taka poczekalnia pod chmurką. Podczas gdy cześć z nas rozładowuje bagaże z dachu taksówek, pozostałe próbują się rozeznać w sytuacji. Wielka kolejka "leci" na Goa. Więc to raczej nie my. W środkowej części przy wejściu jest mała tablica z ledwo widocznymi, wypisanymi kredą informacjami. I co ciekawe okazuje się, że to nasze wejście. No to wchodzimy. Zanim przejdziemy dalej chcemy jeszcze poczekać, bo ma podjechać ekipa, która zostaje w Leh, żeby nas pożegnać i upewnić się, że na pewno poleciałyśmy. Niestety jak już weszłyśmy, to nie możemy wyjść, tzn. z budynku możemy, ale nie ze strefy wyznaczonej przez plastikowe krzesełka, czego pilnuje uzbrojony pan w mundurze. Ance, która chce nas pożegnać to nie przeszkadza i przechodzi nad krzesełkami, żeby nas uściskać. Czas jednak nagli, więc przechodzimy dalej, by poddać się kontroli lotniskowej w wersji lokalnej...

W środku budynku... ludzie ze wszystkich wejść i tak wchodzą do jednej hali. Najpierw musimy poddać nasze bagaże skanowaniu. Potem możemy przejść dalej, do stanowisk odpraw. Udaje nam się znaleźć to właściwe. Są osobne kolejki dla mężczyzn i kobiet - w męskiej jest milion osób, w damskiej przed nami zaledwie jedna. na stanowisku check-in wymieniamy główne bagaże na karty pokładowe i możemy iść do kontroli bezpieczeństwa. Tu też są osobne kolejki, ale w damskiej jest sporo więcej osób, w dodatku te najgrubsze hinduski i jeszcze grubsze muzułmanki przepychają się jeszcze bardziej niż dzieciaki z mojego klubu narciarskiego wieki temu w kolejce do krzesełka na Goryczkowej... Kolejka przesuwa się wolno, bo i tak wszystkie podręczne bagaże idą na jedną taśmę i przez jeden skaner. W dodatku, właśnie zauważamy, że kobiety nie mogą wchodzić z plecakami i więcej niż jedną sztuką bagażu podręcznego (a niektóre z nas mają jeszcze kaski). Pani mundurowa tego pilnuje i coś się burzy, ale zignorowanie jej jest wystarczające, żeby problem już przestał istnieć. Jeśli już się uda wrzucić bagaż na taśmę, przechodzi się przez bramkę (faceci) i przez bramkę i kontrolę za kotarką (kobiety), po czym dostaje pieczątkę na karcie pokładowej. Teraz jest tylko walka o wyszarpanie swojej własności i można zatopić się w tłumie we wspólnej dla wszystkich gate'ów poczekalni. Jest barek lotniskowy, więc kupujemy sobie samosy i jakieś picie na śniadanie. Musimy też wytężyć uwagę, żeby nie przegapić naszego lotu - komunikaty niby są , ale całkowicie nie do zrozumienia, a na monitorach nad gate'ami informację się wyświetlają, albo nie, więc też pełna dowolność. W końcu przychodzi czas na nasz lot. Stajemy w kolejce do bramki i... odbijamy się od niej, bo nie mamy odpowiedniej pieczątki czy znaczka wskazujących, że przeszłyśmy identyfikację bagażu. Wychodzimy więc bocznym wyjściem z poczekalni na płytę, gdzie widzimy setki toreb i walizek wywalone chaotycznie na podłogę. Uwijający się w tym wszystkim pan prosi o wskazanie bagażu każdą z nas. Po czym odkleja z zawieszki bagażu jakiś fragment i nakleja go sobie na przedramię, rysuje "ptaszka" na karcie pokładowej i mówi, że to już i możemy wracać do bramki... Na pytanie czy on to ogarnia odpowiada "się zobaczy". Przechodzimy przez bramkę i jednym z dwóch korytarzy (każdy dla innej linii lotniczej) wychodzimy na zewnątrz... na wspólny placyk ;) gdzie podjeżdżają autobusy przewożące pod samolot. Najpierw jeszcze kilka razy podjeżdża "nie nasz" biorąc spóźnialskich z innego lotu, aż w końcu nasz i zabiera nas pod samolocik. Wsiadamy i po chwili wylatujemy z Leh.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Lot przebiega bez zakłóceń i mniej więcej rozkładowo lądujemy w Delhi. Tu również cześć grupy odbija w swoją stronę, na swoje loty. Ekipa lecąca do Polski ma samolot w środku nocy/nad ranem, więc mamy chytry plan na przeczekanie tych godzin. Zwiedzanie Delhi to słaby pomysł, zwłaszcza, że na lotnisku nie ma jak zostawić bagażu. GaGatek więc zorganizowała nam wypad wynajętym busem do Agry, żeby zobaczyć Taj Mahal.

Przed lotniskiem czekał na nas człowiek, właściciel firmy przewozowej, który miał pokierować tą operacją. Przeszłyśmy w upale na parking, gdzie po długich minutach oczekiwania podjechał busik. Klimatyzowany. Bo jest nieznośnie gorąco. Surowy klimat Himalajów był o niebo lepszy :)

Jak to w Indiach bywa, jeśli coś działa dobrze, to jest coś o czym nie wiesz. Szło za gładko. Tak więc nasz busik zepsuł się jeszcze zanim wyjechałyśmy z Delhi. W oczekiwaniu na następny, który "miał być za kwadrans" (no, zobaczymy) poszłyśmy zdobyć trochę picia i jakieś orzeszki na przegryzkę. Do Agry, gdzie coś zjemy, mamy ładne kilka godzin jazdy. Drobny shopping zasponsorował nam właściciel busikowej firmy - w ramach rekompensaty za niedogodności.

Nowy busik był mniej komfortowy, ale jakby bardziej sprawny, więc jechałyśmy bez przeszkód.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Agrze poznałyśmy naszego przewodnika (niestety jego imię wyleciało mi z głowy), ale zanim nastąpiło zwiedzanie, poszłyśmy coś zjeść. Niestety do knajpy turystycznej, co widać było wyraźnie w cenach potraw, skądinąd bardzo dobrych.

Gdy poziom cukru wrócił do normy, pojechaliśmy do Agry. Dostałyśmy kila rad jak się ustrzec przed złodziejami i naciągaczami, co wolno, a czego nie wolno wnosić na teren Taj Mahal a także ochraniacze na buty (bo do grobowca nie można wejść w butach, ale założenie na nie ochraniaczy załatwia sprawę ;)).

W Agrze byłam w 2010 roku, podczas plecakowej podróży do Indii, ale niewiele się tu zmieniło - tłumy, tłumy, tłumy. Na szczęście nasz przewodnik miał dla nas już kupione bilety, więc nie musiałyśmy stać w wielkich kolejkach do kas, a potem nawet do kontroli bezpieczeństwa wprowadził nas na początek kolejki, ku niezadowoleniu lokalesów, ale za przyzwoleniem strażników.

Nasz przewodnik bardzo ciekawie poopowiadał nam o historii tego miejsca, podając mnóstwo dodatkowych i interesujących informacji, co jak, gdzie, kiedy i dlaczego. W samym grobowcu poświęcił dłuższą chwilę na omówienie technicznych aspektów budowy obiektu i kamieni szlachetnych użytych do dekoracji. Po raz kolejny okazało się, ze jest jakimś VIPem wśród przewodników, bo strażnicy mu pomagali w demonstracjach przenikania światła przez marmur i niektóre kamienie, zamiast przeganiać - normalnie przechodzi się tam w kolejce ludzi, bez możliwości robienia zdjęć i zatrzymywania się. Akurat prowadzone są prace - piaskowanie minaretów, żeby przywrócić im jasny kolor. Zanieczyszczenie powietrza mocno dało im się we znaki. Od jakiegoś czasu w okolicy nie ma żadnego przemysłu, więc jest nadzieja, że po czyszczeniu zachowają biel na dłużej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po zwiedzaniu musiały nastąpić oczywiście rzeczy charakterystyczne dla postępowania z turystami w takich miejscach, czyli pod pretekstem przekazania dalszych informacji przewiezienie do sklepów. I tak trafiłyśmy do "potomków rodzin robotników, którzy budowali Taj Mahal", gdzie po demonstracji inkrustowania marmuru kamieniami tą samą metodą jak wieki temu, zaproszono nas do wielkiego sklepu, gdzie na przykład można było sobie zanabyć marmurowy stolik do gry w szachy ;) Kolejnym miejscem był sklep z biżuterią, gdzie najpierw mogłyśmy popatrzeć jak powstają wyszywane klejnotami makatki i inne wyroby z tkanin, a następnie posłuchać i popatrzeć na kamienie, które w różny sposób rozbłyskują gdy są oświetlone światłem i oczywiście zakupić je po "atrakcyjnych" cenach. Tu trochę miałyśmy już dość, więc po angielsku zmyłyśmy się ze sklepu.

Obrazek

Obrazek

Nasz przewodnik zabrał nas jeszcze na targ z owocami, gdzie dopilnował, żeby nikt nas nie ponaciągał. Zrzuciłyśmy się na napiwek dla niego, bo było go warto posłuchać, a "z urzędu" za nas dostawał jedynie 10 dolarów i pożegnałyśmy go, a same ruszyłyśmy busikiem z powrotem do Delhi.

Koło północy byłyśmy na miejscu i mogłyśmy po raz kolejny rzucić się w wir odpraw. Zmęczone, ale zadowolone dotarłyśmy do poczekalni przed bramkami, gdzie spotkałyśmy znowu Jasinka i Reda, którzy wracali tym samym zestawem samolotów do Polski.

Podróż, z przesiadką w Doha minęła bezproblemowo i w środę wczesnym popołudniem już byłyśmy w Polsce, gdzie na każdą z nas czekał jakiś mniejszy lub większy komitet powitalny. Szkoda się było rozstawać, po takim fajnym wyjeździe...
bluesbrothers
Czytacz
Czytacz
Posty: 1
Rejestracja: 04.02.2012, 21:53
Mój motocykl: mam inne moto...

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: bluesbrothers »

Cześć Doodek.
Jestem typowym czytaczem, a na własną relację chyba nigdy bym się nie odważył. Jednak to, że dużo czytam czyni mnie niejako znawcą :-) więc uważam, że tak dobrej relacji to na żadnym forum już dawno nie było. Cudne robisz zdjęcia, a wiadomo jak to w podróży wygląda-ciągła pogoń za kilometrami zaplanowanymi na dany dzień ma ogromny wpływ na nasze kadry, które nie zawsze są takie jakie chcielibyśmy mieć-a Twoje zdjęcia są cudne. Więc chylę przed Tobą czoła.
Jedyne co mi przeszkadza w tej relacji to niepotrzebne i bezsensowne komentarze niektórych Panów. Po prostu wylewa się z nich zazdrość, że obyłyście się bez towarzystwa wszystko wiedzących, najlepiej jeżdżących i najlepszych we wszystkim mężczyzn na swych dzielnych rumakach. Uważam, że mała ilość komentarzy wynika z nie umiejętności wczucia się w klimat jaki Wam towarzyszył, a to dlatego bo nie było żadnego cwaniaka z jakim można by się utożsamiać:-). Jak czytam "męskie" relacje to ochy i achy aż w dupę szczypią (klub wzajemnej adoracji), a wszystko przy przeciętnych zdjęciach (o ile jakieś są) i cienkim tekście ale za to ociekającym testosteronem.
Więc proszę pewnych Panów-jak macie negatywnie komentować, że ktoś pojechał w takim towarzystwie a nie innym i że coś tam jeszcze Wam się nie podobało w całej wyprawie to zastanówcie się czy przypadkiem nie robicie komuś przykrości i zniechęcacie do dzielenia się z Nami swoją przygodą. Ja jestem tylko czytaczem, ale tak mnie wku...wiły niektóre teksty, że macie teraz taki wywód do przeczytania...
Doodek bardzo za to przepraszam ale nie mogłem się powstrzymać.
A tak w ogóle to szczęściarz ten kto Cię ma ;-)
Pozdrawiam…
Awatar użytkownika
Doodek
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 853
Rejestracja: 06.12.2013, 16:26
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: Doodek »

Dziękuję.
Kilka słów wyjaśnień co do fotek: autorkami są wszystkie dziewczyny z wyjazdu. Podziękowania będą w epilogu, bo im się należą.
A co do komentarzy: mamy wolność słowa i każdy sobie może komentować jak uważa. Nie każdy czuje taki typ wyjazdu i ma do tego prawo. Co z tym zrobi to jego sprawa. Na ten wyjazd posypało się sporo hejtu. W sumie to ja mam tak, że jak coś mi nie leży to po prostu to omijam a nie udowadniam komuś że jest głupi że pojechał, a takie sytuacje też miały miejsce...
I nikt mnie "nie ma". Ja samotny wilk jestem ;)
Tak czy inaczej - dzięki za dobre słowo. :)

http://www.dwakolkaispolka.pl
nazir
romeciarz
romeciarz
Posty: 23
Rejestracja: 24.07.2016, 18:13
Mój motocykl: inne endurowate moto

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: nazir »

Fajnie opisane, świetne zdjęcia, świetne dziewczyny. Gratuluję wyprawy i zazdroszczę.
czarekszo
zgłębiacz wskaźników
zgłębiacz wskaźników
Posty: 47
Rejestracja: 23.07.2015, 15:09
Mój motocykl: XL650V

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: czarekszo »

Ja też czyta i bardzo mi się podoba. Gratuluję i pozdrawiam :smile:
pete17
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 556
Rejestracja: 23.08.2016, 08:18
Mój motocykl: XL700V
Lokalizacja: Pabianice

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: pete17 »

:resp: Pojechałyście że że no git po prostu! :grin:
Lubię motory...wszystkie.
Awatar użytkownika
vertus72
czyściciel nagaru
czyściciel nagaru
Posty: 528
Rejestracja: 16.07.2010, 17:46
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Litzmanstad

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: vertus72 »

A ja mam w dupie jaki jest typ wyjazdu, ważne, że zadałaś sobie trud i podzielilaś się swoimi wspomnieniami. Masz lekkie pióro, fajnie przekazujesz i okraszasz zdjęciami. Trzymaj tak dalej, dziękuje za to, ze mogłem się oderwać i być tam razem z Wami.
Prędkość nie zabija, tylko nagłe zatrzymanie.
TROJAN
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3276
Rejestracja: 28.10.2008, 23:26
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: KRAKóW

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: TROJAN »

DooDEk super eLEgANCKO , szacÓneczek takiej "pSZejaszCzki "...... szczeże zazDrraszczaM , sam bym sobie pOObijał jajca na takim Rojalu :crossy: :thumbsup: :thumbsup: :cool:
Awatar użytkownika
Cocio
emzeciarz agroturysta
emzeciarz agroturysta
Posty: 263
Rejestracja: 19.01.2013, 20:22
Mój motocykl: XL600V
Lokalizacja: Małogoszcz

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: Cocio »

Doodek - pięknie opisany i obfotografowany wyjazd :) Czytanie Twoich relacji to sama przyjemność :)
Mam tylko pytanie techniczne : czy oprócz tlenu nic więcej nie stosowałyście, jakieś leki (np. Diuramid)?
Awatar użytkownika
Doodek
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 853
Rejestracja: 06.12.2013, 16:26
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: Doodek »

Ja nie stosowałam nic, nawet tlenu. Inne chyba też nie. Marta, która dotleniała się chyba coś tam łykała ale nie wiem...

www.dwakolkaispolka.pl
Awatar użytkownika
Doodek
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 853
Rejestracja: 06.12.2013, 16:26
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: Doodek »

Himalaje 2016: Epilog

Od powrotu z Indii minęły ponad cztery miesiące. to wystarczająco dużo czasu, żeby się wszystko poukładało w głowie, okrzepło, dojrzało.

Obrazek

To był pierwszy "babski" wyjazd , na którym byłam. Zazwyczaj jeździłam w grupach z przewagą facetów, czy takich, gdzie byłam jedyną kobietą. Jakie miałam oczekiwania? W sumie niewielkie. Ja i tak jestem raczej odludkiem, więc wiedziałam, ze jeśli towarzysko coś miałoby nie wypalić, to sobie poradzę, bo potrafię być "sama ze sobą", nawet wśród ludzi. Jechałam tam głównie po widoki, trasę, krajobraz i klimat. Kiedyś Iskra, koleżanka, którą zdecydowanie za rzadko widuję, powiedziała mi, że trasa z Manali do Leh jest najpiękniejsza na świecie. To było jakieś 5 lat temu. Od tej pory wiedziałam, że muszę pojechać, przekonać się na własnej skórze. Chciałam księżycowego krajobrazu, surowości, potęgi gór.


Indie.

To całkowicie inny świat. Nie byłam tam pierwszy raz, i pewnie nie ostatni. Każda chwila spędzona w Indiach zadziwia. Na różnych płaszczyznach. Zadziwiają, sytuacje, ludzie i ich myślenie i podejście do życia, zadziwiają smaki, zapachy, widoki, chaos. Wszystko. Można by o tym napisać książkę. Ale himalajska część kraju jest inna od reszty. Jest bardziej poukładana i czysta. Buddyjska.

Obrazek


Motocykl.

Nie wyobrażam sobie przemierzania Himalajów na motocyklu innym niż Royal Enfield. Motocykl legendarny, jedyny w swoim rodzaju. Osiołek, wjeżdżający na każdą przełęcz, na każdą wysokość, dzielnie przecinający strumienie, błoto, piach, kamienie. Niemający żadnych właściwości terenowych, na szosowych oponach, z niewielkim prześwitem, a jednocześnie połykający każdą przeszkodę. Ciężki, ale łatwy w prowadzeniu. Nieskręcający, niehamujący, nieprzyśpieszający, niedający się prowadzić na stojąco, ale sprawiający ogromną frajdę z jazdy. I do tego ten rasowy dźwięk, leniwy bulgot... Chyba nie ma motocykla, który by poradził sobie lepiej w trudnych himalajskich warunkach. Mój egzemplarz był nawet trafiony - miał drobne niedomagania, jak spadki mocy i jakieś metaliczne brzęczenie, samoistne wrzucanie się luzu, nieregulowane lewe lusterko i kilka wgniotów i rysek, ale poza tym spisywał się naprawdę świetnie.

Obrazek


Towarzystwo.

To kolejny temat rzeka. Dziewczyny. Każda inna, każda ze swoją historia i bagażem doświadczeń.  Dziesięć motocyklistek, z których każda przyjechała tu po coś. Każda zapewne z innego powodu. Dogadywałyśmy się fantastycznie, nie było żadnych zgrzytów, tarć, żadnej kłótni czy nawet focha. Drobne humorki, których kilka się zdarzyło przechodziły szybciej niż się pojawiały. Dziewczyny fantastycznie radziły sobie na moto, były pełne entuzjazmu i energii. Najbardziej jednak ujęło mnie to, że w trudnych sytuacjach, gdy trzeba było sobie pomóc - żadna nie marudziła, każda dawała z siebie wszystko. Prawdziwy Dream Team!

Obrazek


Babski wyjazd był ryzykowny. To było wiadome przed wyprawą, gdzie wiele osób wieściło katastrofę. To było odczuwalne po, kiedy polało się sporo hejtu na formułę wyjazdu. Jedyny czas, kiedy nie było czuć żadnego problemu, to był sam wyjazd. Wspaniałe dwa tygodnie, wypełnione po brzegi jazdą, fantastycznym towarzystwem, poznawaniem tamtejszej kultury i podziwianiem nieziemskich widoków. Na tyle wspaniałe, że Orlicowe wyjazdy będą kontynuowane...


Po wyprawie pozostały nie tylko wspomnienia, ale także film dokumentalny wyprodukowany przez Studio Online. Nie jest dostępny w sieci, można go zobaczyć jedynie na spotkaniach z Orlicami. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji go obejrzeć - postarajcie się to nadrobić :)

Obrazek

Obrazek



Przejechane: 1786 km

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Doodek
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 853
Rejestracja: 06.12.2013, 16:26
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: Doodek »

I jeszcze na deser - w linku poniżej lista materiałów dodatkowych i innych "extrasów" związanych z wyjazdem ​​​​​​​

http://dwakolkaispolka.blogspot.com/201 ... trasy.html
Awatar użytkownika
miroslaw123
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 3622
Rejestracja: 14.06.2009, 13:28
Mój motocykl: XL650V
Lokalizacja: Kraków

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: miroslaw123 »

Jak zawsze, miło się czytało :) :thumbsup:
ryjek
Czytacz
Czytacz
Posty: 3
Rejestracja: 03.10.2016, 08:45
Mój motocykl: XL600V

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: ryjek »

Chylę czoło - nie wiem czy bym wytrzymał tyle km na takim, w sumie, dość spartańskim sprzęcie.
To co piszesz czyta się rewelacyjnie - masz we mnie kibica :-)

Pozdrawiam serdecznie.
Awatar użytkownika
Doodek
pogłębiacz bieżnika
pogłębiacz bieżnika
Posty: 853
Rejestracja: 06.12.2013, 16:26
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: Doodek »

Film z wyprawy został udostępnieniony w sieci!

Miłego oglądania! Koniecznie z dźwiękiem :)



http://www.dwakolkaispolka.pl
Ostatnio zmieniony 12.02.2017, 17:08 przez Doodek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Qter
swobodny rider
swobodny rider
Posty: 3396
Rejestracja: 12.05.2011, 12:07
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Reguły
Kontakt:

Re: Tylko dla Orlic - Women only - moto Himalaya 2016

Post autor: Qter »

Obejrzałem,

Wydaje mi się, oddaje klimat wyjazdu, który opisywałaś w swojej relacji. Widoki urywają dupę. Te robione z drona to po prostu czad.

Dzięki!

PZDR

Qter
Geniusz tkwi w prostocie...

we don't cry very hard
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Ahrefs [Bot], Google [Bot] i 1 gość