Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Relacje i zdjęcia z zagranicznych wypraw.
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Korzystając z hotelowego ciepła zwijamy wysuszone namioty, wskakujemy w nie do końca jeszcze suche buty i kierujemy się zgodnie z planem - kierunek kolorowe skałki w Tafraoute. 106km asfaltem, drogą R104 - kiedyś tu byłem i średnio mi się podobało ale Dominik ciągnie nas prawie jak na łańcuchu

- Będzie fajnie, będzie fajnie, zobaczycie! - zapewnia

Oby!
Poranne tankowanie odpuszczamy, czas nas goni.
Pierwsze 20km potwierdza się z tym co widziałem kiedyś - nuda, natomiast po tem... nie wiem gdzie ja kiedyś miałem oczy. Pamiętam tylko, że wtedy mi się strasznie spieszyło, to było popołudniem, była chęć dotarcia do Marrakeszu... pewnie to przez ten pospiech, na pewno! Dziś, pomimo, że jedziemy w dużej grupie jest czas, jest spokój. Ba, nawet pada propozycja byśmy jakiś ujęcia pokręcili, jakieś zdjęcia porobili... Mi tam nie trzeba tego dwa razy powtarzać. I tym sposobem wspomniane 106km jedziemy ponad 4 godziny! No, jechaliśmy 3h ale godzinę spędzamy w miasteczku na kawie, tankując motocykle. Dopiero potem ruszamy w plener podziwiać "malowidła naskalne" ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tafraoute wita nas pięknymi widokami, duże głazy o różnych kształtach, kaktusy i mnóstwo palm.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Niektórzy nie wytrzymują napięcia i muszą koniecznie pojeździć poza drogą a, że niedawno padało to "kacia" trzeba wyciągać z błota.

Obrazek


Tankowanie, kawa, krótki odpoczynek w cieniu i ruszamy. Po chwili błądzimy wąskimi uliczkami miasteczka szukając wjazdu. Kilka nawrotek, tu jakaś brama, tam podwórko, tu ślepa uliczka, tam ktoś się gubi, po chwili się odnajduje. W końcu udaje się dojechać do celu. Okazuje się jednak, że jedziemy droga dla pieszych i dla rowerzystów. Brniemy jednak dalej. Rowerzyści od dawna prowadza swoje sprzęty - my dzielnie jedziemy - jeszcze jedziemy ;)
Chwilę potem zatrzymuje nas kolejna "podeszczowa" przeszkoda - koryto rozmyte przez wodę. Tenerki przejeżdżają i ryjąc w mokrym piachu znikają nam z oczu. Słychać tylko charakterystyczny dźwięk singla słabnący z każda chwilą. W wyobraźni widzę ucieszone mordy chłopaków. A ja... ja zostaję, by pomóc reszcie.
KTM przechodzi. Uff - jeden mniej, do tego najcięższy. Teraz moja kolej. Przechodzę. Wracam na druga stronę i jest decyzja, że V-stromy odpuszczają - dzielimy się tym samym na dwie ekipy. Oni wracają do centrum, my poganiać choć chwilę wśród tych pomalowanych skał. Zakazu wjazdu nie było :P

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Słonko pali więc po tych piaskowych szaleństwach szukamy cienia.
Darek znajduje łatwiejszą drogę do miasta i mimo bolącego barku zasuwa po chłopaków.
Po chwili wracają.
Posiłek, sesja i ruszamy dalej w kierunku znanym jednynie dla Dominika.

- Będzie fajnie, będzie fajnie, zobaczycie! - zapewnia nasz główny planista.

I było!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

No więc jedziemy za naszym przewodnikiem do oazy. Droga bardzo piękna, czasem uszkodzona przez ostatnie deszcze. Robi się coraz zimniej - czuć, że jesteśmy wysoko!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po tych górskich ekscesach trzeba zjechać ostro w dół, wprost w objęcia parnej oazy, oazy spokoju. Domów całe mnóstwo a żywego ducha nie widać!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I tu gdzieś następuje kolejny tego dnia podział. Ci, którzy czują się na siłach wybierają opcję OFF, reszta wraca asfaltem i podąża do Taty - umówionego miejsca spotkania.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kilka wygłupów, jakieś jazdy na kole, hopki i trzeba się było skupić i ruszyć dalej. Jadę ostatni, przede mną dwie Tenery. Co chwilę zatrzymuję się na zdjęcia i doganiam chłopaków. Po trzecim takim postoju ślad po ekipie się urywa. Zostaję sam.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jadę niespiesznie, bo wiem, że gdzieś tam czekają.
Skrzyżowań brak więc jadę prosto. Nawigacja już dawno mi zwariowała i zamiast początkowych stukilkudziesięciu kilometrów pokazuję drogę "do tyłu" a do celu mam niby 1700km. Jadę dalej, do skrzyżowania. Pytam miejscowych - nikt nikogo nie widział. Stoję jak słup 20minut, no przecież wrócą, przecież się wraca do ostatniego miejsca gdzie się ludzie gubią. No tak, do ostatniego a ja stoję jakieś 10km dalej. Wracam więc bo może faktycznie jakąś drogę minąłem.
Niestety - nie ma opcji by z tej drogi gdzieś zjechali. Wracam do skrzyżowania, ponownie szukam śladów na piasku, może jakaś "zrywka" da mi znać, w którym kierunku pojechali. NIC! Normalnie jak by na luzie to skrzyżowanie przejechali.
Czekam dalej.
Zatrzymuję samochody jadące to z prawej, to z lewej - ciężarówki, więc jechały powoli, może widziały...
Pudło. Przepadli.
No nic, nie będę tu tak stał, bo za 2h będzie ciemno. Ruszam w prawo na zwiady, wiedząc, że raczej tam by nie pojechali bo kierunek trochę jakby przeciwny - ale sprawdzić nie zaszkodzi. Przejeżdżam 3km w żółwim tempie szukając jakiegokolwiek śladu. Nic. To samo w drugą stronę, z tym , że tam napotykam kolejne skrzyżowania, i kolejne.
Z miejscowymi nie idzie się dogadać, próbuję coś na migi, czasem ktoś jak by jarzy o co mi biega ale moto nie widzieli.
No cóż, dociera do mnie, że ja naprawdę zostałem sam.

Obrazek

Modlić się, płakać, jechać dalej, zawracać ? A może zaszyć się u miejscowych, zobaczyć jak żyją ? A może pojechać własną droga, nikogo nie szukać, własnym tempem, z własnymi marzeniami...

Sam nie wiem, naprawdę nie wiem co robić...
Przecieram brudny reflektor, bo zaraz będzie ciemno, spod siatki wyciągam butelkę, robię łyka, w usta wciskam jakiś cukierek, wsiadam na motocykl i....

cdn. ;)
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Przecieram brudny reflektor, bo zaraz będzie ciemno, spod siatki wyciągam butelkę, robię łyka, w usta wciskam jakiś cukierek, wsiadam na motocykl - ruszam.
Dojeżdżam do skrzyżowania, po raz ostatni szukam śladów, po raz ostatni sprawdzam zasięg. Niema ani jednego, ani drugiego. Trudno...
Czas płynie a ja nadal stoję sobie na rozstaju dróg wpatrując się w horyzont. Wiatr coraz mocniej powiewa. Czuć chłód zbliżającej się nocy, drżę, sam nie wiem czy z zimna, czy ze strachu, z obawy...
Nieznane!
Nawigacja w prawo pokazuje jakieś pole mionowe... aż takiej przygody to ja nie szukam. Dzięki! Skręcam w lewo nie zastanawiając się zbytnio w jakim kierunku jadę, dokąd zaprowadzi mnie ta droga. Paliwo jest, woda jest, przespać się też będzie gdzie w razie czego. Jedzenie... a któż by się tym przejmował. Mam kilka batoników na dnie taknbaga, co prawda ostro sponiewierane ciężarem lustrzanki ale do zjedzenia nadają się świetnie.
Jadę!
Jadę... ale chyba w złym kierunku bo napotkani ludzie tylko rozkładają pytająco ręce: ale dokąd, ale po co ?

- Po przygodę - odpowiadam sobie w milczeniu i z uśmiechem na ustach ale niepokojem w sercu ruszam dalej.
Im dalej w głąb, tym wyżej, tym rozważniej. Z jednej strony radość, z drugiej obawa. Skończyły się uślizgi, zamiatanie ogonem. Teraz liczy się jedno - dojechać bezpiecznie do celu. Cel... czym on właściwie jest w obecnej sytuacji. Tego nie wiem, ale bardzo chcę się dowiedzieć, chcę tam dojechać, po prostu - do celu. Wieczorem, a może rano, a może dopiero po południu.... ale się dowiem, dojadę.
Co chwilę, zniszczona przez wylane górskie strumyki, droga, zmienia swój kształt. Raz łatwa, szutrowa, by po chwili zmienić się w koryto rzeki pokrytej większymi lub mniejszymi kamieniami, czasem piaskiem. Na szczęście wszystko jest do przejechania. Mimo, że czuję się na siłach, niesiony falą adrenaliny, przed każda taką przeszkodą zsiadam z motocykla i idę - sprawdzam, co jest za najbliższym zakrętem, co za kolejnym wzniesieniem, co jest na drugim, dalekim brzegu rzeki. Nie chcę się niepotrzebnie ładować w kłopoty. Łatwiej wrócić pieszo niż motocyklem. Cały czas pamiętam, że jadę bez apteczki, kompresora i w razie wtopy będzie lipa ;(

- Twardym trza być , nie miętkim - powtarzając te słowa brnę dalej, i dalej , i dalej. I tylko zielone, migające co chwilę światełko Spota przypomina mi, że mam jeszcze furtkę, byle by dać radę wcisnąć przycisk S.O.S.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co chwilę odmawiam sobie wjechania w kolejne koryto rzeki by nim podążać na wschód, tam gdzie prowadzi właściwa "droga". Czasem trza jednak byś i miękkim... czasem trzeba z głową podejść do pewnych spraw, ocenić na co warto się porwać, a nad czym tylko pokłonić się i odjechać w bezpiecznym dla siebie kierunku. W tych momentach przeklinam kolegów, bo razem - porwalibyśmy się na te "drogi", na 100%! W końcu w grupie jest siła, w grupie jest moc!

To trzeźwe spojrzenie doprowadza mnie tego wieczora znów do Tafraoute.
Za mną krótka godzinna (jak by były te dłuższe i krótsze...przecież są równe, a jednak...) euforia, burzy myśli, piorunów doznań, huraganów przeżyć. Spokojnie mógłbym nimi obdzielić nie jedną ze swoich dotychczasowych wypraw. Zwłaszcza tych wczesnych, asfaltowych. Tysiące myśli, setki kadrów zapamiętanych w głowie, dziesiątki utrwalone na "kliszy" i tylko kilka spotkanych osób. Pustka. Ja i EnJoy. EnJou i ja.

Jeszcze tylko kilka minut błąkam się wśród skał, kamieni wmawiając sobie, że mam dziś ochotę spać w dziczy, podczas gdy tak naprawdę... ja chcę do ludzi!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Chwilę potem znajduję uliczkę z kempingami, pierwszy zamknięty, drugi na szczęście otwarty.
Wykupuję miejsce pod namiot. To nic, że nie ma ciepłej wody, to nic, że będę tu zupełnie sam.
Około północy brama kempingu zatrzaskuje się. Właściciel mówi, że będzie około 7 rano.
Usypiam.

Obrazek

Obrazek

Dobranoc.
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Kolejny dzień, kolejne przeżycia, kolejne kilometry.
Mógłbym tak pisać o samotności, o marzeniach, o nieokreślonych przestrzeniach, skrótach, ryzyku, wspaniałych widokach. Mógłbym pisać o tym co mi w duszy gra, o drodze która się nie kończy i o tej która się skończyła... O bezdrożach, o niebie, o ziemi, skale, wietrze czy słońcu. Ale czy jest sens ? I tak nie poczujecie wiatru na twarzy, ciepła czy zapachu rozgrzanej ziemi. Ten dzień wolę Wam po prostu pokazać, a przynajmniej pół dnia, do momentu kiedy skończyła mi się droga...
Dlaczego?
Nic szczególnego owego dnia się nie wydarzyło, ot taka nostalgiczna przejażdżka z burzą myśli w głowie - nie chciałbym Was zanudzić, zniechęcić do czytania dalszej części - tam coś się działo ;)
Zapraszam.
Start w Tafraoute.
Meta.... a to się jeszcze okaże.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Ekipa podzielona na 3. Tego w planach nie było ;)
Kontakt z chłopakami z mojej grupki mam przez Jacka, który chyba jako jedyny ma coś na koncie w telefonie. Dzwoni do mnie, przekazuje wieści chłopakom dalej. Mają gdzieś na mnie czekać. Oby.

Obrazek

Wyjeżdżam ze swojego skrótu na krajowa drogę, zaczyna się świetna nawierzchnia, kończą się za to wspaniałe widoki.
Żar leje się z nieba. Wolę jednak to niż deszcz.
85km/h, 5ty bieg i wsłuchuję się w bardzo wyraźny szum opon.
Czas ucieka. Trochę zaczynam się stresować tym, że ktoś na mnie czeka. Przyspieszam.

Obrazek

Do Taty dojeżdżam na resztkach paliwa. Kupuję też doładowanie i mam już kontakt z chłopakami.
Konkretnie z Darkiem bo Dominikowi chyba karta sim się popsuła. Ogólnie z tymi telefonami w Maroku to jakoś tak dziwnie. Niby tanio, ładujesz za 10-15zł, dostajesz SMSa ile to tam za free dostajesz w zamian, ile to w promocji. 100MB, 100 SMSów, 1,5h rozmów, Facebook za darmo i mimo, że korzystasz tylko z połączeń w tej samej sieci, po 3 dniach nie masz już nic... Lipa.

Nie zatrzymuję się nawet na chwilę, w końcu po 70km takiej jazdy , w połowie ostatniego odcinka robię mikro przystanek - 3 zdjęcia, łyk wody i jazda dalej.

Obrazek

Obrazek

N12ką dojeżdżam do Foum Zguid, tu czekają na mnie chłopaki i ...dziewczyna ;)
Od jakiegoś czasu miałem kontakt z Piotrem, który ze swoją druga połówką wybrali się w trip po Maroku - Burgmanem! I nie tak jak my cieniasy, na przyczepce. Dojechali na kołach i na kołach zamierzali wrócić. Tyle, że oni mieli czas... aż przemilczę ile!

Cieszę się na to spotkanie.
Wjeżdżam do miasteczka, mijam bar w którym siedzą, pozdrawiam ręką i zgodnie z umową lecę zatankować - by nie opóźniać startu.
Naklejeczka i wracam do nich.

Obrazek

Szybkie przywitanie, szybki plan i ustalamy, że nie ma co dziś dalej jechać, bo dalej wszystko zalane, drogi pozamykane.
No przecież na darmo tyle nie czekali by się poznać i pożegnać od razu!
Hmmm.... chyba wiem co mają na myśli ;)
Człowiek nie wielbłąd.

Obrazek

Jedziemy więc na kemping. Postanawiamy zanocować na tym najbardziej oddalonym od centrum. Jest najtańszy :D i co dla nas ważne usytuowany tuż obok drogi, którą jutro mamy zamiar opuścić Foum Zguid.

Nim stanęły namioty nam już huczało w głowach. W końcu spotkaliśmy się z zacną ekipą!
Po dłuższej rozmowie przy kieliszkach okazuje się, że Piotr to bardzo barwna postać, ma za sobą kilka ciekawych wypraw skuterowych (głównie 50ccm) i mnóstwo planów.
Dla ciekawych:
https://www.facebook.com/pages/Wyprawy- ... ts&fref=ts

No cóż... a dalsza część wieczora to w wielkim skrócie.... kilka kółek lokalną maszyną, mała awaria, poszukiwanie alkoholu, burza piaskowa, deszcz, chłód... ciemność.
I nieostre zdjęcia ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To był zdecydowanie udany dzień.
cdn.

Obrazek
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Mimo, że wczoraj położyliśmy się dość późno to wstajemy o normalnej porze.
Czyli jest 9 :D
W końcu to wakacje!

Szybko przyrządzamy śniadanie, prysznic, zbieramy pranie.
Kawa, foty.... te jak widać jeszcze nieostre, zresztą podobnie jak my ;)

Obrazek

Powoli jednak wraca wszystko do normy.

Obrazek

Zaczynamy się zbierać. Nim my zaczęliśmy - Paweł z Agnieszką byli już gotowi do drogi...

Obrazek

Jakieś 30 minut potem ruszamy i my. A może 60minut później... Ważne, że już było ciepło ;)
Za 800m szlaban.

Obrazek

Narada. Trzeba pokazać gdzie i którędy chcemy jechać - od tego zależy czy nas puszczą czy... trzeba będzie objechać szlaban szeroki łukiem.
Decyzja jest jedna - nie ma przejazdu. Za 60km jest przeszkoda nie do przejechania. Puścili już kilka załóg i wszystkie wróciły. Terenówki, motocykle, quady - wszystko wróciło.

- A z Polski ktoś próbował ? - pytamy
- No nie.
- A kiedy te załogi wracały ?
- Wczoraj, a w nocy przecież padało - przekonują nas nadal by sobie darować

Strach i niepewność w oczach chłopaków.
No dobra... nie będę ściemniał . Daro - stary endurowiec - prawie usnął ;)

Obrazek

Do przekonania został tylko Dominik więc mu wmawiam, że no kto ma dać radę jak nie my ? No przecież musimy szlak przetrzeć reszcie, bo do wiosny nikogo już nie puszczą.
Ekipa sterująca pracą szlabanu jednak się ugina.

Obrazek

Ruszamy!
Oczywiście zdajecie sobie sprawę, że dzisiejszy odcinek doleci tylko do 60go kilometra... ? ;)
Jedziemy!
Daleko nie ujeżdżamy.
Jest cień, są nerwy.... jest papierosek na rozluźnienie ;)

Obrazek

Upewniamy się, że mamy wodę, paliwo, coś na ząb, że baterie w GPS Spot działają - w końcu możemy tam zostać na "kilka" dni.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podnieceni przygodą, jaka niewątpliwie gdzieś tam na nas czeka, tniemy ile tylko dają radę zawieszenia naszych motocykli, na ile tylko pozwala nasza fantazja... czyli tak jakoś 70-90km/h :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

O zdjęciach czy materiale video nikt nie myśli stąd i relacja uboga w obrazki.
A szkoda! Bo trasa naprawdę urocza!

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Jedziemy dalej:

Obrazek

Obrazek


Dojeżdżamy do 60go kilometra.
Jest przeszkoda. Kamieniste dno koryta okresowej rzeki, szerokie na 50-70m. Wszystko ok, tylko, że przeszkodą miała być własnie woda, a tu jej po prostu brak. No nic. I tak nie wygląda to ciekawie - lepiej w tym korycie się nie zatrzymać, o upadku aż strach pomyśleć.
Czekamy kilka chwil bo brak Dominika.
- Pewnie został u kolesia na herbatce - oznajmiam, bowiem chwilę przed owym korytem rzeki był dom, gdzie rodzinka zapraszała nas na herbatę.

Ustalamy, że jako, jako ten zdrowy (czyt. nie połamany) ale mniej "jeżdżący" w terenie ruszę pierwszy i po prostu na drugim brzegu dam znać czy mają jechać tędy czy szukać innej drogi. Z dusza na ramieniu przejeżdżam ów odcinek ale macham rękoma (za daleko by krzyczeć) by jednak odpuścili ten odcinek drogi, poszukali łatwiejszego - nie ma co ryzykować. Ja zostaję Darek wraca szukać Dominika. Woda, fotki, batonik.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zabawa nawigacją. Nosz... mija ponad 15minut.
Wqrwienie me sięga zenitu. Ale na spokojnie, jeszcze poczekam. No przeciez jak by się coś złego działo to by przyjechali, przynajmniej jeden. Pewnie by zadzwonili. Na pewno tyle czasu zajmuje im szukanie łatwiejszej drogi. na 100% !
Dla rozluźnienia focę okolicę :

Obrazek

Obrazek

Nie wiem , pewnie gdzieś po 25 minutach jednak nie wytrzymuję! Wracam i ja. Tyle, że jestem sam i na pewno nie zaryzykuję powrotu tą samą ścieżką pamiętając ile strachu najadłem się jadąc w obecnym kierunku. O nie nie nie! Nie ma mowy!
Lawiruję troszkę pomiędzy kamieniami, w dole rzeki i znajduję w końcu łatwiejszy przejazd. Dojeżdżam do domu na skraju niczego a tam w najlepsze, w cieniu, przy herbatce chłopaki sobie leżą.... biesiada pełna gębą! Myślałem, że ich powystrzelam!
To ja na słońcu, w 38*C.... ręce opadły.

Okazało się, że w Tenerce padł akumulator i mógłbym sobie tam, za rzeką, nawet namiot rozbić a nie przyjechali by. No bo przecież ja muszę pchnąć ją ;)
Pchamy. Zapala. Za 3cim razem ale zapala.
- Będzie dobrze, będzie dobrze - myślę jednocześnie poganiam chłopaków bo droga przed nami długa a już mocne popołudnie mamy, w dodatku czeka na nas ten nieszczęsny 60ty kilometr do przejechania...

cdn.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak widać zasięg był ;)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Po wyjaśnieniu sobie tego, co nam leży na sercach, ruszyliśmy dalej ;)
A dalej było ciężko.
Upał i znużenie, zmęczenie i... upał:

Obrazek

Obrazek

Przed nami było też sporo kluczenia po pustyni, między rozlaną wodą aż w końcu wjechaliśmy w taki powierzchniowo wyschnięty odcinek. Ta przeszkoda zatrzymała nas na dłużej, sporo dłużej. Przednie koła w obydwu Tenerkach zakleiły się i zakończyło się to glebami oraz niemożliwością wyjechania o własnych siłach. Choć... Dominikowi się udało, miał najbliżej do końca tego błotka - nie poszedł środkiem ;)
EnJoy przeszedł po tym bez zająknięcia!
Zobaczywszy, że koledzy nie dają rady pojechałem sobie na herbatkę i poleżeć w cieniu ;)
Żart.
Wróciłem i po 30-40 minutach walki uzupełnialiśmy już zapasy wody w naszych organizmach, stojąc na brzegu tego czegoś. Był pot ale i kupa fajnej zespołowej zabawy, czyli to co mali chłopcy lubią najbardziej. Woda, piasek i zabawki ;)
Ja z Darkiem byliśmy tak zaaferowani całą tą sytuacją, że nie mamy nawet jednego zdjęcia, te poniżej pochodzą ze zbiorów Dominika - też miał czas tylko na dwa pstryki, a szkoda!

Obrazek

Obrazek


Czas leciał a kolejne przeszkody czekały.
Tu rzeka z kamienistym dnem, głęboka (w najgłębszych miejscach) tak pod kolana - nic nie widać i efektem gleba pierwszego. Tenerka cała mokra, sakwy i ich zawartość również. Na szczęście było na tyle płytko, że nie było mowy o zassaniu wody. Darek też bez strat choć mocno zmęczony! Szacun - przypominam, że Daro cały czas jedzie z "usterką" barku - ładując w siebie spore dawki znieczulających pastylek.
Reszta, jak widać na zdjęciach, już się asekurowała więc się udało. Gleby były potem, tuż za rzeką ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejna przeszkoda to piaski pustyni i zbliżająca się noc.
Głosowanie na nocleg pod wydma skończyło się wynikiem 2:1 dla oddalonego campingu i tym sposobem lądujemy na półwyspie....
Zalani z 3 stron wodą rozbijamy swoje namioty na miękkim piaseczku cały czas monitorując poziom wody, w obawie przed zalaniem ( w oddali, w górach burza!!).

Nasz los podzieliła grupka Hiszpanów na lekkich maszynach. Byli na lekko.
Dominik nawet wyszedł z inicjatywą zamiany namiotu na butelkę whiskacza ale nie wyszło... ;(
Jacyś tacy dziwni byli, wystraszeni. A my żyliśmy swoją przygodą!

Tymczasem o poranku stan wody...
Obrazek

cdn.
Awatar użytkownika
bathory
łamacz szprych
łamacz szprych
Posty: 635
Rejestracja: 20.12.2011, 15:48
Mój motocykl: nie mam już TA
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: bathory »

Przez Ciebie ciągnie mnie w strony, o których nigdy nie myślałem :lanie:
Awatar użytkownika
maciejś
romeciarz
romeciarz
Posty: 21
Rejestracja: 21.11.2014, 14:59
Mój motocykl: mam inne moto...

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: maciejś »

Jakoś tak zostaję często sam :-D
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

maciejś pisze:Jakoś tak zostaję często sam :-D
Bo lubi ;)
Ale tu naprawdę nie chciał sam być :P
Uwierz mi!


Bathory a specjalnie dla Ciebie, za chwilę, w dziale "umawianie wypraw"... ;)
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Po ciężkiej nocy (stres, że nas zaleje) budzimy się jednak w zajebistych nastrojach.
Namiot, motocykl, niepewność, "turystyczna" na śniadanie a dookoła przestrzeń - tak wg nas smakuje przygoda.
Pójście "za pobliską górkę piachu" cieszy zupełnie jak by się siadało gdzieś na biegunie na podgrzewaną deskę. Aj... co ja tu będę opowiadał.
Jest nam tak błogo, że aż nie chce się jechać dalej.
Marudzimy. Nawet nie gadamy ze sobą. Każdy zajęty swoimi myślami podziwia otaczającą nas przestrzeń. Chwilo - TRWAJ!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W końcu ruszamy. Wizytę w Mhamid odpuszczamy, trzeba gonić pozostałą część ekipy.
Do asfaltu dojeżdżamy na przełaj. Cel: woda, paliwo, jakiś prowiant i znów zjechać jak najdalej od cywilizacji.
jako, że mam najmniejszy zbiornik, zabieram jeszcze 2.25L benzyny w butelkę po Coli. Zawsze to 50km mniej pchania ;)
Kierunek Merzouga!

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Robimy zakupy i próbujemy ruszyć dalej. Drogi zalane ;(
Kluczymy po miasteczku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Kilka km dziwnymi dróżkami, potem chwila asfaltu i zjeżdżamy w boczną drogę.
Szlaban, checkpoint, kontrola paszportów, pytania, odpowiedzi, zdjęcia...
Jazda!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nim dotrzemy do pustynnych odcinków musimy pokonać kilka takich "łańcuchów" górskich.
Droga do najprostszych nie należy, cieszy jednak, że jakaś w ogóle jest!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


W końcu mamy ten etap za sobą. Kolejna, pustynna część zaczyna się kolejnym checkpointem.
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Popołudnie, twarde kamieniste ścieżki w górach ostro dają w kość. Nie tylko nam, EnJoy prawie gubi narzędziówkę.
Dziś wiem, że to wina odkręconej od wibracji śruby - akurat tam nie dałem kleju na gwint.

Obrazek

Obrazek

Trytki w ruch i można jechać dalej.
Co chwilę jednak postój i kontrola.
Zostaję w tyle jednak nauka nie poszła w las! Chłopaki czekają na mnie, Dominik wręcz nie odpuszcza mnie na krok!
Z jednej strony cieszę się, z drugiej jestem wkurzony na siebie, że opóźniam ekipę.

Gdzieś na skraju gór i pustyni jest takie miejsce, gdzie Darek rozmarzył się...

Obrazek

Obrazek

A, że człowiek nie świnia i czasem się umyć musi...

Obrazek

Tak naprawdę ową wodą myjemy zachlapane błotem chłodnice naszych motocykli i ruszamy dalej.
Z tego popołudnia, z dalszej drogi pamiętam jedynie przestrzeń, wysoką temperaturę, shimę przy 130km/h, która nieomal wysadziła mnie "z fotela" i wspaniałe widoki. Aaaaa i jedno drzewo, nawet z cieniem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaczyna się robić płasko.
5ty bieg, łycha.
Jedziemy jeden obok drugiego by sobie w oczy nie kurzyć, na tyle daleko by w razie gleby jeden nie zrobił krzywdy drugiemu. cały czas kontrola.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jakieś 2h przed zmierzchem dojeżdżamy do kempingu, tam podejmujemy decyzję, że na dziś wystarczy. Nie mamy się gdzie spieszyć bowiem ekipa asfaltowa odpuściła jednak wydmy, ku którym podążamy. Schodzi z nas ciśnienie - zwalniamy tempo.

Obrazek
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Obrazek

Targujemy dobrą cenę i zostajemy. W oczekiwaniu na obiadokolację rozbijamy namioty, robimy pranie, gaworzymy z właścicielami obiektu w którym jesetsmy jedynymi gośćmi. Jest kameralnie.

Obrazek

Obrazek

Zanim ruszę z aparatem na pobliską wydmę mija jednak chwila czasu...

Obrazek

Szybkim krokiem ruszam w drogę bowiem słonko bardzo szybko zachodzi. Do wydmy mam jakieś 600-700m.
Ruszam na lekko, bez latarki, telefonu, nawigacji...
Mam tylko aparat - bez lampy błyskowej ;)
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Wychodzę z Campu, mam tylko jedną baterię więc nie szaleję ze zdjęciami:

Obrazek

Obrazek

Miejscowy burek i jego buda:
Obrazek

Obrazek

Omijam mury i szybkim krokiem zmierzam ku najwyższej wydmie w okolicy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Słonko jest już naprawdę nisko. Zaczynam biec. Co chwilę postój na fotkę, uspokojenie oddechu, strzał i biegnę dalej.

Obrazek

Widok na nasz "ośrodek":
Obrazek

i jego otoczenie:
Obrazek

Obrazek

Do szczytu jeszcze daleko a ja opadam z sił.
Ta praca za biurkiem nie idzie mi na dobre...

Obrazek


W końcu jestem, zdążyłem!
Obrazek
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Cierpliwie czekam na zachód, barwy okolicy, cienie, zmieniają się z minuty na minutę.
Aparat przy oku, kręcę się dookoła, co chwilę słychać klepnięcie migawki.
Kadr za kadrem, scena za sceną. Kradnę te widoki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Balans bieli szaleje ;) ja też. Ta feria barw!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na dole wydmy melduję się już w kompletnych ciemnościach... Mniej więcej wiem gdzie iść, pytanie tylko czy wiem mniej, czy więcej... Niby niedaleko ale cholera.... nic nie widać, nic nie słychać. Bardzo nieprzyjemne uczucie.
Idąc zapamiętałem tylko, że była jakaś dróżka wyjeżdżona przez auta, kilka drzewek oddalonych od siebie o kilkadziesiąt metrów, powinienem je teraz zostawić po prawej stronie.
Idę.
Wiem, że mają agregat, powinno zaraz coś zabłysnąć.
Stoję, czekam - lepiej tak niż pójść w złym kierunku.
5 minut później zapala się żarówka- ledwo ją widać ale wyznacza mi kierunek. Ruszam.
Co ciekawe - dźwięk agregatu słyszę dopiero jak dostrzegam mury!
Jestem.
Minęło chyba z 1,5h albo i dłużej a obiadu jak nie było - tak nie ma.
Chłopaki nawet zaczęli się o mnie martwić...

cdn.
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Wieczór.
Rozsiadamy się wewnątrz pomieszczenia służącego jako jadłodajnia i w oczekiwaniu na obiadokolację obserwujemy ganiające wszędzie i po wszystkim pająki wielkości dłoni dziecka. Podobno były też większe - ja nie widziałem. Brrrrrrrr.....
W końcu jest i nasza strawa!
Do zachwytu daleko ale jest zjadliwe.
Szama!

Obrazek

Syn Patrona, opiekuję się przybytkiem. Mega sympatyczny Gość!
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po raz kolejny stwierdzamy, że najlepsza była... herbata ;)

Około 23 gaśnie generator. Robi się ciemno. Usypiamy.


Poranek to szybkie zbieranie się do wyjazdu, mocno opóźnione przez pomiar oleju w starszej Tenerce, dolewkę tegoż.... ależ poroniony system - Japończycy się nie postarali ;(
Widok na nasz kemping:
Obrazek

Tuż przed odjazdem prysznic i w drogę:
Obrazek

Z tego dnia nie mamy zdjęć. Powód: lepiej się było niezatrzymywać, znów wszystko zalane woda, kluczenie, poszukiwanie drogi, by przyjechać, by nie ugrzęznąć. Na drugim "brzegu" zbiorowisko miejscowych, pewnie czekają by komuś "pomóc" - łatwa kasa od białasa, a stawki ogromne.
Udaje się!
Szybka szutrówka, potem równie szybki asfalt i po południu dojeżdżamy do Merzougi.
Chłopaki idą na piwo, ja na wydmy - w końcu za chwilę zachód słońca.
Niestety znowu nie potrafię ogarnąć balansu...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Idę wypatrując drogi na jutro. Tak... jutro chcę powalczyć i spełnić swoje kolejne marzenie - nie wierzę w to ale powalczyć zdrowa rzecz!

Obrazek

Ślady są, więc się da! Nadzieja, jest nadzieja!
Obrazek

Obrazek

Obrazek

W pogoni za marzeniami:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


No i słonko już za horyzontem...
Wszyscy już schodzą a chłopaki dopiero się wspinają, na wyścigi ;)
Daro górą !

Obrazek

Obrazek

Wracamy do namiotów i usypiamy. Na rano umówieni jesteśmy na walkę z wydmami.
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

Dzień zaczynamy bardzo wcześnie. Chcemy jechać na wydmy puki jeszcze słonko nisko - będzie chłodniej.
Dominik odpuszcza, tłumaczy się serwisem Yamahy. Fakt - trochę problemów z nią ma.
My tymczasem jedząc śniadanie spuszczamy powietrze 0,9.... dużo... 0,8.... jeszcze za dużo.... 0,7 wydaje się być ok.
Koniec końców kemping opuszczamy na flakach, w których jest raptem 0,6 atmosfery.
Pierwsze metry niepewnie, rozpoznanie terenu itd. itd.
Co tu pitolić.

30 minut później:
Obrazek

Obrazek

Stoję na szczycie i drę ryja ;) Wyładowuję energię jaka we mnie siedzi!
Tu już spokojniejszy:

Obrazek

Niestety zdjęcia tylko z komórki, z dołu nie ma. Darek został z aparatem - niestety baterie padły...
Jakiś film nakręcił, kiedyś się ukażę. Może... Oby!

Wjazd to jedno, zjazd - to dopiero jest wyzwanie!
3 minuty zbieram się by wbić jedynkę, by ruszyć. W końcu trzeba.
Ruszam, gleba.
Wstaję... otrzepuję się z piasku i udaje się!
Następnym razem zrobię to z samej góry, nie pęknę jak teraz - obiecuję sobie!
Obrazek

Misja kompletna. Wracamy więc na kemping, pakujemy co tam kto jeszcze zostawił, obiad i ruszamy dalej.
Cel: dogonić w końcu ekipę!
Może się uda.
Może...
cdn.
Awatar użytkownika
falco
oktany w żyłach
oktany w żyłach
Posty: 5544
Rejestracja: 06.04.2010, 16:06
Mój motocykl: nie mam motocykla
Lokalizacja: K-J

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: falco »

Im więcej czytam, TymBardziej się cieszę, że postawiłem na swoim i... z Tobą nie pojechałem. Buahahaha... :lol: :haha: :rolf:
Dawaj (jeszcze) więcej zdjęć, to karma dla oczu. :thumbsup:
Pozdr! falco
...nie ma boga i Motóra...


Czas Diabła... oto Łezka...
Awatar użytkownika
Neno
młody podróżnik
młody podróżnik
Posty: 2484
Rejestracja: 15.03.2010, 18:37
Mój motocykl: inne endurowate moto
Lokalizacja: Zambrów

Re: Po niespełnione marzenia... [Maroko 2014]

Post autor: Neno »

falco pisze:Im więcej czytam, TymBardziej się cieszę, że postawiłem na swoim i... z Tobą nie pojechałem. Buahahaha... :lol: :haha: :rolf:
Pamiętaj , że "obok" jechała grupa motocykli , które jechały wyłącznie asfaltami - zwiedzali sobie to i owo, podziwiali krajobrazy. Także maroko ma nie tylko ciekawe trasy off do zaoferowania. Każdy znajdzie sobie coś fajnego, co go kręci.
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości